środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 13- Pierwszy raz

Obudziłam się wtulona w Leośka.... ale jak tooo? Pamiętam jak wczoraj była impreza ale nie przypominam sobie żebym wracała do akademika.... Okey, nie ważne. Leniwie wyszłam z łużka i podreptałam do łazięki. Zdjęłam ubrania i naga weszłam pod prysznic. Ciało umyłam malinowym żelem pod prysznic. Malinowy- specjalnie dla  Leona. Włosy zostawiłam bo myłam je wczoraj. Spłukałam pianę i wyszłam na zimne kafelki. Stanęłam przed lustrem wcześniej wytarta i zaczęłam ubieranie:
Włosy związałam w koczka. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Zobaczyłam że Leona nie ma. Pewnie sam poszedł się ogarnąć. Nagle przyszedł do mnie SMS od Leona:
OD LEON:
Hej księżniczko :*** jak  się spało? Jak urodzinki? Pamiętasz co mi obiecywałaś? Może zrobimy TO dzisiaj?
DO LEON:
Super :* ale jak ja się znalazłam w łużku? Wspaniałe były :*** Pamiętam :) ale ty pamiętaj o zabezpieczeniach ;) 
OD LEON:
Pamiętam Smerfetko :*** już mam je od tygodnia :** to wpadne po Ciebie  o 19:00 i pójdziemy do hotelu :** musze lecieć :) kochammmmm ♥♥♥
DO LEON:
Kochamm :* buziaki ♥♥♥
Odłożyłam mojego Samsunga i ruszyłam do pokoju Fran.
- Hej Fran
- Hejka Violka
-Franuś musisz mi pomóc! Dzisiaj Leon chce TO zrobić! 
- Spokojnie to nic nie boli. Poczuhrsz rozkosz a Leon będzie na Ciebie uważał. On nie chce Ci zrobić krzywdy. Z resztą Marco  dzisiaj też mnie zabiera do hotelu. Nie będziesz sama. 
- Dzienky Fran - przytuliłam moją przyjaciółkę. Po jej słowach poczułam się pewniejsza.
- Lepiej zabierz ubrania 
- Dzia. Lece się zebrać, a tobie radzę to samo. Paa
- Pa Violu-poszłam do pokoju i wyjęłam sportową torbę, do której spakowałam:
- płyn, szampon, szczotkę i pastę
- prześwitującą białą koszulę do spania
-bieliznę
-tabletki antykoncepcyjne 
-wodę
-ładowarkę do telefonu
-ubrania na jutro
Gotowa zamknęłam torbę i spojrzałam na zegarek.  Była 12:00. Postanowiłam wziąść dziewczyny na spacer. Wyszłyśmy z akademika i ruszyłyśmy do  parku. Spędziliśmy tam 3 godziny. Postanowiłyśmy wrócić do akademika. Przy drzwiach zatrzymała nas Angie.
- Od jutra nasza stołówka, jak wiecie będzie zamknięta. Będziecie korzystać z kuchni na końcu korytarza. Pierwsze drzwi na lewo. Będziecie tam razem z Violettą, Camilą, Francescą, Leonem, Andresem, Marco, Federico, Naty, Leną, Maxim i Diego. To wszystko. Do widzenia. - z dziewczynami postanowiliśmy zobaczyć kuchnię. Przed nami ukazał się piękny pokój:

 
-Ciekawe kto go projektował....?- zapytała Fran
Obejrzałyśmy kuchnię z jadalnią. Zobaczyłam że zegar w jadalni wskazuje 18:30. 
- Cams ja z Fran już muszę lecieć paa.- przytuliłam jeszcze moją przyjaciółke i poszłam z Fran do naszego domku po torby. Usiadłyśmy na kanapie w salonie i czekaliśmy na naszych chłopców. Isłyszałam pukanie fo drzwi. Pobiegłam otworzyć. Moim oczom ukazał się Leon jak zwyklę przystojny, a za nim Marco. Fran podeszła do mnie i od razu rzuciliśmy się na szyję swoim chłopakom.
-Gotowa?-zapytał Leon 
- Jak nigdy-powiedziałam i ruszyłam z Leonem po moją torbę.  Marcesca poszła w moje ślady. Leon jak dżentelmen wziął od mnie torbę i spacerkiem ruszyliśmy do hotelu. Fran i Marco pojechali taksówką.
- Już nie mogę się doczekać.- powiedział Leoś- Spokojnie mam zabezpieczenia. 
- Ja na wszelki wypadek też. Kotuś ale obiecaj że będziesz ostrożny.
- Oczywiście Kotko-Psotko. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś się stało mojej Księżniczce.
-Kocham cię-powiedziałam tuląc się do Leosia.
- Ja ciebie też.- nawet nie zauważyłam gdy zobaczyłam że jesteśmy pod hotelem. Leon zaprowadził mnie do windy. Gdy dojechaliśmy na trzecie piętro chłopak wyjął z kieszeni kartę magnetyczną i otworzył drzwi. Wpuścił mnie pierwszą. Od progu zaczął mnie namiętnie całować. Pocałunkami schodził coraz niżej. Ja przy tym cicho pojękiwałam. Leon wziął mnie na ręce i podszedł do łóżka.  Delikatnie mnie na nie rzucił.  Zdejmując przy tym moje spodenki. Położył się na mnie, a ja nie pozostałam mu dłużna. Zwinnym ruchem ściągnęłam mu koszulkę. Teraz on przejął inicjatywę. Zaczął bawić się moimi majtkami ale je zostawił. Podgiął moją koszulę i zaczął całować mój brzuch zostawiając gdzie-niegdzie malinki. Rozpiął od niej guziki i zdjął ją z mnie. Ciągle dysząc i piskając motywowałam go do dalszych ruchów.  Przewróciłam Leona na drugą stronę. Dobrałam się do jego torsu. Zaczęłam go całować, a on zacząl pojękiwać. Schodziłam coraz niżej aż doszłam do mojego celu-jego spodni. Nadal nie wiem czy mam robić mu loda... Ściągnełam jego spodnie, leć Leon jest silniejszy i szybszy.  Ściągnął moją koszulę zostawiając mnie w samym staniku i majtkach.Wziął moje ręce i zakuł je delikatnie w kajdanki. Nic to mnie nie bolało. Zaczął dobierać się do mojego stanika... i wiecie co było dalej:). Nasze igraszki trwały całą noc. Gdy zobaczyłam krew na moich nogach troszeczkę się przestraszyłam ale Leoś mnie uspokoił. Fran miała racje. To była rozkosz!!! Po naszej "zabawie" o 4:00 zasneliśmy wtuleni w siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Hejka miśki :*** macie pierwszy raz Violi i Leośka oraz drugi raz Fran i Marco. Przypominam o konkursie. Przepraszam że musieliście czekać ale pierwszy raz pisałam rozdział +18 :D przepraszam za błędy ale piszę na telefonie x/ okey :* bayoo :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ=SZYBCIEJ NEXT


wtorek, 12 sierpnia 2014

konkursik ♥♥♥♥

Hej misiaki ;*** mam dla was konkursik na aktywność:*** Polega on na:
-komentowaniu
-dawaniu +1
-zachęcaniu do czytania mojego bloga :)
Każdy musi się podpisywać pod komentarzami! Jeśli chodzi o +1 i zachęcanie do czytania i komentowania to najlepiej, jeśli napiszecie w komciach lub na priv. Na moim profilu możecie pytać o wszystko :*
Nagrody:
- za 1 miejsce możliwość opublikowana 3 postów (własna historia pisana przez Ciebie), 5 dedyków, 2 kolaże, udostępnienie swojego bloga lub strony na fb
- za drugie miejsce opublikowanie 2 postów ( własna historia pisana przez Ciebie), 3 dedyki, kolaż, udost. swojego bloga lub strony na fb
-za trzecie miejsce możliwość opublikowania 1 posta (własna historia pisana przez Ciebie) dedyk, udost. Swojefo bloga lub strony na fb
- wyróżnienia (będzie 5)  udost swojego bloga lub strony na fb, dedyk

Konkurs będzie trwał przez każdy miesiąc. Zachęcam do brania udziału :*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~A co do posta dodam dzisiaj po południu/wieczorem bayo :***

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Urodzinki Violki

Obudziłam się dzisiaj o 4:00. Dzwne! Dzisja jest sobota! Ta szkoła źle na mnie działa. Niedługo zaczyna się przerwa.... a ja nadal mam wątpliwości co do mojego pierwszego razu zLeośkiem.
Mimo tych myśli mam wrażenie jak bym o czymś zapomiała... o czymś ważnym.. Z moich przemyśleń wyrwały mnie Cami i Fran:
- Wstawaj śliczna!!!- krzyknęły i żuciły się na moje łórzko waląc w mnie poduszkami- Pobudkaaa!!!
- Laski jest dopiero 5:00- mówiąc to ziewnęłam i ruszyłam do szafy by wybrac zestaw na dzisiaj.
- Violka dzisiaj zabieramy cię na zakupy ale najierw cię przygotujemy.
-  Fran ja skocze po reszte dziewczyn a ty zostań z Vilu.
-  Dziewczyny dziękuję! A z jakiej to okazji???
- Niedługo się dowiesz - Fran się zaśmiala i do mojeho okoju wadła Cami z Naty i Leną.Wszystkie zabrały mbie na krzesło i zaczęły czesać, malować i wybierać strój.
~~~~~~~~~~~~~~Leon~~~~~~~~~~~
Dzisaj wstałem o 4:0 by zającć się urodzinkami Violi. Mam nadzieję że dziewczyny zajmą ją do wieczora. Obudziłem chłopaków i ruszyliśmy wcześniej przygotowani na plaże gdzie się ma odbyć przyjeie. Od razu zaczeliśmy przygotowania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~Violetta~~~~~~
Dziewczyny skończyły przygotowywania. Efekt był powalający:


 

Teraz czas na laski. Pobiegły do pokoi i po 30 min były gotowe. Przyszły po mnie i ruszyłyśmy na zakupy. Nie rozumiem czemu musimy być takie uatrojone na zakupy. 
Po 4 godzinach zakupów wpadłyśmy na kawe by troche odpocząć. Zamówiliśmy kawy i desery lodowe. Po 5 min kelner przyszedł do nazzego stolika podając zamówienie. Zaczeliśmy plotkować:
- Laski mam wrażenie że dzisiaj o czymś zapomiałam...-mówiłam upijając łyka kawy- o czymś ważnym
- Viluś nieee chyba wszystko ok- powiedziała Cami nagle zadzwonił telefon Leny.
- Przepraszam na chwilke- powiedziała i poszła pociągając za sobą Naty. Gdy przyszła:
- Hej laski pora się zbierać! - zapłaciłyśmy za kawę i ruszyłyśmy w stronę.... właśnie! Gdzie my idziemy?!
- Laski gdzie my idziemy?
- Spokojnie Vilu a teraz ustań- wykonałam polecenie Fran, która zawiązała mi chustkę na oczy. Co się tu dzieje?! Złapałam za rękę Cami oraz Naty. Następnie ruszyłyśmy w dalszą drogę. Czułam piasek pod stopami... czy my jesteśmy na plaży?
- Gotowa?- zapytała Lena
- Na coo?
-Niespodzianka!!!- Fran ściągnęła mi chustkę, a ja ujżałam miich przyjaciół stojących z prezentami. Zaraz... zapomiałam o swoich urodzinach!
- Wszystkiego najlepszego skarbie- powiedział Leon prosto w moją szyję
- To ty to wszystko urządziłeś?
- Z małą pomocą przyjaciół- nic nie odpowirdziałam tylko przytuliłam się do Leosia. Podleciały do mnie wszyscy goście z prezentami. 
- Czas zacząć zabawę!- powiedział Maxi. Zabawa trwała do 3 nad ranem. . Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Hejkaaaa :* to jaaa :*  przepraszam że tak puźno ale zepsuł mi się komp i muszę pisać na telefonie/tablecie. Mam nadzieję że fajne urodzinki Violki były :) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ=SZYBCEJ NEXT 
PS: post dodam jeszcze w nocy :)

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 11- Nagranie

~~~~~~~~~~Leon~~~~~~~~~
Pożegnałem się z Niną i usiadłem na ławce. Zacząłem rozmyślać o jej słowach. Wspólne chwile spędzone z Violą zaczęły tracić kolory. Zmęczony dzisiejszym dniem wróciłem do akademika. Od razu się położyłem. Nie miałem siły na nic więcej.
~~~~~~~~~Violetta~~~~~~~~
-Dlaczego Leon broni tej Niny? Przecież widziałam jak ona wychodzi z mojego pokoju  z proszkiem! Może już mnie nie kocha?- na samą myśl poleciały łzy. Zaczęłam nucić cichutko Podemos. Nagle przyszły do mnie Fran i Cami.
-Hej Violka! Jak się czujesz?- zapytała Fran
-Violu płakałaś?- zapytała Cami. Dlaczego one muszą mnie tak dobrze znać?!
- Tak.-powiedziałam smutna a łzy znów cisnęły się do moich oczu. Dałam im upust. -Bo Leon tutaj przyszedł z Niną. Jak powiedziałam że ona mnie otruła krzyknął na mnie i wyszedł z tą flądrą.
- Ojej Violu przykro nam. Musimy już lecieć. Zdrowiej i się nie przejmuj. Paa
- Pa- przyjaciółki mnie przytuliły i poszły. Byłam zmęczona więc się położyłam.
NASTĘPNEGO DNIA
~~~~~~~~~Leon~~~~~~
Obudziłem się o 4:00. Nic dziwnego- wczoraj przecież poszłem spać o 17:30. Poszedłem do łazienki, wykonałem poranne poranne czynności i ubrałem się w beżowe rurki, koszulkę z "L" oraz bluzę. Chciałem porozmawiać z chłopakami ale jeszcze spali. Nie dziwne! Zadzwoniłem do Niny czy che się spotkać. Zgodziła się< więc ruszyłem do jej pokoju. Zapukałem. Otworzyła mi uśmiechnięta Nina.
-Hej-przywitała się i musnęła mój policzek- Wejdz!
-Dzięki-wszedłem-co tam?
- Dobrze a u Ciebie?
-Martwię się o Violettę. Nie dzwoni, nie pisze, a wczoraj się dziwnie zachowywała-chciałem spojrzeć na mój telefon ale go tam nie było- Nina, muszę iść na chwilę do domku po telefon.-wyszedłem i ruszyłem do pokoju. Kiedy znalazłem mój cel ponownie ruszyłem do domku Niny. Drzwi były otwarte. Usłyszałem nagle rozmowe Niny z Ludmiłą
-Jak Ci idzie uwodzenie Verdasa?-zapytała swoim plastikowym głosikiem Ludmiła.
-Już prawie zapomiał o tej kretynce Castillo.- Coo? Jak mogłem się tak pomylić do Niny? Chciała mnie uwieść by zranić Violę.  A ja jej na to pozwalałem. Bez zastanowienia zacząłem nagrywać ich dalszą rozmowę:
-Robisz postępy. Ale mogłaś dosypać Violetcie więcej proszku tak by kompletnie nic nie pamiętała.
- Nie mogłam bo Leon szedł. Nakryłby mnie i straciłby do mnie zaufanie.
- Ok a teraz wracaj co Verdasa tylko masz go dzisiaj zaciągnąć do Violetty i pocałować go przy niej.
- Z przyjemnością- odpowiedziała szyderczo Nina.
Szybko  i niezobaczalnie pobiegłem do domku Vilu. Zastałem tam tylko Fran bo Camila poszła gdzieś z Maxim. Wytłumaczyłem jej całą sytuację i dałem swój telefon by poszła z nim do Angie i pokazała nagranie. Poszła a ja ruszyłem do mojej ukochanej do szpitala.
- Przepraszam, gdzie leży Violetta Castillo?
- Sala nr 79 piętro 3- szybko pobiegłem w wyznaczone miejsce.  Gdy byłem na miejscu przez szybę zobaczyłem smutną Violę. Przez ten widok serce mi się krajało. Nacisnąłem klamkę i z wcześniej kupioną różą weszłem do pomieszczenia.
- Hej Violu- powiedziałem z uśmiechem- przepraszam za wczoraj. Pod wpływem tych proszków nazwałaś mnie zboczeńcem iii przez to strasznie się zasmuciłem. Nina zawinęła mnie wokół palca. Dzisiaj się tego sam dowiedziałem.  Ale obiecuję że to jest ostatni raz kiedy tak Cię potraktowałem. Przepraszam że Ci nie wierzyłem. Wybaczysz mi?- gdy skączyłem mój monolog włożyłem różę do wazonu. Zaraz po tym Viola przytuliła się bardzo mocno do mnie i zaczęła płakać- Księżniczko nie płacz. Ciiii...
- Ja myślałam że już mnie nie kooochasz i wolisz Ninęęę iii jak wczoraj na mnie nakrzyczałeś tooo...
- Kochanie jeszcze Cię za to przepraszam. Ja cię nigdy nie przestanę kochać. Razem możemy wszystko... "Możemy barwić kolorami duszy, możemy krzyczeć yeeee...
-Możemy latać nie mając skrzydeł na słowach mej piosenki kryjąc się w Twoim głosie- dokończyła Viola swym melodyjnym głosem.- Kocham Cię
- Ja Ciebie też- powiedziałem i namiętnie pocałowałem Violę. - Kotuś kiedy dostaniesz wypis?
- Może nawet dzisiaj po południu.- postanowiłem teraz zostać przy Violi. Przez ten czas nie zabrakło buziaków, przytulasków i czułych słów. Moglibyśmy tak ciągle, ale przerwał nam lekarz prowadzący Vilu...
- Pani Violetta już może wyjść z szpitala. Wystarczy zgłosić się do pani w recepcji i wypełnić papiery.- Poderwaliśmy się do góry. Wziąłem torbę Violki i poszliśmy trzymając się za ręce do recepcji. Gdy już wszystko było wypełnione wyszliśmy z budynku. Spacerkiem doszliśmy do akademika gdzie wszyscy z uśmiechem powitali Violę. No może nie wszyscy... Ludmiła i spółka stała w kącei z kwaśnymi minami. Nagle podeszła do nas Angie z plastikami.
- Mogè Was prośić do mojego gabinetu?- przytakneliśmy i ruszyliśmy za Angie. -  Bardzo się cieszymy że już wróciłaś do nas, Violu. Sprawcą twojego pobytu w szpitalu była Nina i Ludmiła, dlatego Nina zostaje wyrzucona z szkoły natychmiastowo. Ludmiła zaś będzie od dzisiaj pomagać do końca swojej nauki w Stud!o sprzątaczkom. Możecie się rozejść.- na tą wiadomość ruszyliśmy do stołówki na kolacje. Po kolacji zostałem z Violą w pokoju i wtuleni w siebie zasneliśmy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Hejkaaa :* macie Leonette ponownie ♥♥♥ dodałam post bo złapałam połączenie z netem. Pozostałe dodam jutro jak przyjadę. Zapraszam do komciowania! ♥♥♥






czwartek, 7 sierpnia 2014

przepraszam

Przepraszam miśki ale wyjechałam do mojej cioci na wieś i mam tam mały dostęp do internetu. Weszłam teraz tylko na chwilke by was o tym zawiadomić. Zostaję u cioci do sob-niedz. Postaram się wdedy dodać (jak wrócę) 3-4 rozdziały w tym pierwszy raz Leonetty. Chcecie taki z szczegółami? Przepraszam i do zobaczenia ♥♥♥ bayo ♥♥♥

Info

Kochani dzisiaj dodam posty wieczorkiem bayyo :* :* :* sorki :-* :-* :-*

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 10- Zostaw mnie!

Brzuch boli mnie dzisiaj już zdecydowanie mniej, a to wszystko dzięki mojemu ukochanemu chłopakowi, który czuwał przy mnie całą noc. Delikatnie pogłaskałam go po policzku, a później po jego umięśnionym torsie na co on śmiesznie zmarszczył swój nosek, a jego ręka powędrowała na moje piersi.
-A królewiczowi to nie za wygodnie?
-Nie, jest wręcz idealnie.-Wyszeptał zaspany Leon i znowu walnął w kimono.
-Kochanie wiesz, że dzisiaj idziemy do Studia?
-Skarbie, a twój brzuch?
-Dzisiaj jest o wiele lepiej, ale...
-Kotek boli Cię ciągle?
-Ale tylko trochę, no weź!
-No dobrze skarbie, ale będę się Tobą opiekować.
-Oczywiście.
-To co wstajemy?
-No tak, ale ty chyba musisz się iść ubrać do swojego pokoju, bo ja Ciebie w samych bokserkach nigdzie nie puszczę!
-Czyżby moja ukochana była zazdrosna?
-NIE! No dobra jestem zazdrosna, ale jak jakieś puste lale mi się na Ciebie jeszcze rzucą i co wtedy będzie?
-Spokojnie kochanie, przecież doskonale wiesz, że kocham tylko i wyłącznie Ciebie, a jakaś pusta lala nie dorównuje Ci nawet do pięt.
-Leoś lepiej już wstawajmy, bo przecież został tylko tydzień do naszej tygodniowej przerwy, a ja wolę być na zajęciach.
-Kocie, pamiętasz co mi obiecywałaś?
-Oczywiście, a wiesz,że jestem już teraz na Ciebie napalona jak cholera? W bokserkach wyglądasz tak pociągająco.
-To zrywamy się dzisiaj z zajęć?
-A ty chcesz się ze mną kochać?
-No wiesz... Ja chcę bardzo.-Wymruczał mi swoim seksownym głosem do ucha Leon, a ja poczułam, że robi mi się gorąco.
-Leon, jednak lepiej nie opuszczać zajęć, wiesz jaki jest Pablo, a poza tym już wczoraj mnie nie było.
-A wiesz, że i tak nie będziesz mogła tańczyć?
-CO?! Ale dlaczego?!
-Pielęgniarka mi to mówiła.
-No ok...
-Kochanie ja idę na chwilę do pokoju, żeby się ogarnąć, a ty jak będziesz gotowa przede mną to przyjdź, OK?
-Dobrze.-Chłopak nakładając swoje dżinsy, które miał na sobie wczoraj posłał mi swój promienny uśmiech za który mogłabym zabić. Nałożył jeszcze swoją bluzę i w miarę gotowy złożył na moich ustach namiętny pocałunek i ruszył do swojego domku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nawet się nie obejrzałem, a byłem już u nas w domku. Jako, że jeszcze wcześnie wszedłem tak, żeby nie obudzić chłopaków i podreptałem do mojego pokoju. Zgarnąłem z kaloryfera mój niebieski ręcznik i wszedłem do łazienki. Gdy zobaczyłem moje odbicie w lustrze... MASAKRA! O nie! Przecież nie mogę tak wyglądać! Rozwalone włosy, podpuchnięte oczy, tylko jedno w tym mi się podoba... Ślady szminki Vilu na moim torsie. O tak, Leoś lubić. W końcu postanowiłem działać. Rozebrałem się z moich spodni i bokserek po czym zupełnie nagi wszedłem do kabiny prysznicowej. Odkręciłem letnią wodę, która zaczęła obmywać moje umięśnione ciało. Umyłem się męskim adidasem, a włosy miętowym szamponem. Pianę powstałą z rozmydlenia spłukałem i gdy byłem gotów zawinąłem się ręcznikiem w pasie i stanąłem przed moim zaparowanym lustrem. Na początek wytarłem moje ciało i ubrałem na siebie świeże bokserki. Wysuszyłem moje kasztanowe włosy, które na początku lekko oklapły. Wziąłem z umywalki szczotkę i grzebyk, którymi zacząłem układać moje wcześniej nażelowane  włosy. Gdy miały idealną objętość popsikałem je jeszcze lakierem i zacząłem ubierać się we wcześniej przygotowany zestaw składający się z beżowych rurek, białego t-shirtu i niebieskiej koszuli, którą zostawiłem rozpiętą. Zadowolony popsikałem się jeszcze ulubionymi perfumami Violi i wyszedłem z zaparowanego pomieszczenia, czyli łazienki. Zgarnąłem jeszcze z łóżka torbę z moimi rzeczami na dziś i poszedłem szybko do pokoju Violetty.
-Skarbie już jestem.-Nie uzyskałem odpowiedzi, więc wszedłem do pokoju Vilu.-Violu?
-Kim ty jesteś! Kim ja jestem?!
-Violetta to ja, Leon. Jestem Twoim chłopakiem.-Dosiadłem się do szatynki i chwyciłem jej dłonie, ale ona mi się wyrwała.-Violetta chodź.
-Po co?! Chcesz mnie zgwałcić!?
-Nie, spokojnie.-Pomogłem szatynce wstać i zaprowadziłem ją do małego saloniku w którym siedziały dziewczyny.
-Kim one są!?
-Violu to my, Fran i Cami.
-Kim wy wszyscy jesteście!?
-Leon dlaczego ona nic nie pamięta?
-Nie wiem! Rano było normalnie, a teraz... Ktoś jej po postu dosypał czegoś do posiłku.
-Leon, Cami, Fran? Co ja robię w salonie?
-Ty nas pamiętasz?
-Oczywiście, że tak! Tylko nie wiem co ja robię w salonie.
-Leon musimy z nią jechać do szpitala.
-Po co?! Przecież wszystko jest OK!
-Violu, ale ty masz zaniki pamięci.
-No i co z tego?!
-Kochanie to dla Twojego dobra.-Dałem znak Camili, żeby poszła do Angie z którą wróciła po pięciu minutach.
-Violetta co się dzieje?
-Angie ona ma zaniki pamięci, raz nas nie pamięta, a raz pamięta.
-Dobrze w takim razie jedziemy do szpitala.
-NIE! Ja nie chcę! Zostawcie mnie!-Viola zaczęła się ze mną szarpać, ale nie wygrała bo to ja jestem silniejszy.-Zostaw mnie! Nie chcę!-Z cudem udało nam się zabrać moją dziewczynę do samochodu Angeles. Przez całą drogę do szpitala ona się ze mną szarpała i dostało mi się parę razy w  twarz, ale jakoś wytrzymałem. Blondynka zarejestrowała Vilu, a ja ciągle z nią walczyłem.
-Vilu uspokój się, przecież nic Ci nie grozi.
-Puść mnie! Ty zboczeńcu!-Te słowa wypowiedziane przez Violettę mocno mnie zabolały. Gdy lekarz ją ode mnie zabrał ja wybiegłem ze szpitala cały zalany łzami. Zaszyłem się na jakiejś ławce i schowałem twarz w moje dłonie.
-Leon, jeśli chcesz nie musisz dzisiaj iść na zajęcia w Studio.
-Nie Angie, dam radę.
-Nie wolisz posiedzieć przy Vilu?
-Nie, przecież będę mógł przyjść do niej po zajęciach.
-Dobrze w takim razie chodźmy.-Razem z Angie, Fran i Cami udaliśmy się do samochodu naszej wychowawczyni. Oparłem głowę o dość zimną szybę i znowu zacząłem płakać. Najważniejsza osoba w moim życiu właśnie nazwała mnie zboczeńcem. Złapałem się za siny od uderzenia Vilu policzek i zacząłem wyglądać.-Leon już jesteśmy.-Z moich przemyśleń wyrwała mnie Angie, która zawiadomiła mnie o przyjeździe. Wymusiłem sztuczny uśmiech i ścierając łzy wysiadłem z czarnego pojazdu. Jako, że podjechaliśmy pod sam budynek Studio od razu razem z Francescą i Camilą udałem się do środka.
-Leon dlaczego jesteś taki smutny?
-Fran... Nie słyszałaś?
-Hej, nie smuć się! Viola jest pod wpływem jakiś leków i sam widziałeś, że nie była sobą.
-Ale żeby nazywać mnie zboczeńcem!?-Po moich policzkach znowu zaczęły spływać łzy, które szybko starłem.
-Widzę, że nie ma dla Ciebie wytłumaczenia.-Już miałem jej odpowiedzieć, ale zadzwonił dzwonek informujący nas o rozpoczęciu zajęć. W ogóle nie mogłem się skupić, więc poprosiłem Angie o to zwolnienie. Załamany wyszedłem ze szkoły i skierowałem się w stronę miejsca mojego i Violetty. Usiadłem na białej ławeczce i delikatnie przejechałem palcami po napisie, który kiedyś wydrapałem. Rano było jeszcze wszystko OK, a teraz!
-Wszystko w porządku?
-Nina, dlaczego nie jesteś na zajęciach?
-Jak zobaczyłam, że wychodzisz ze Studia musiałam za Tobą pójść.-Brunetka dosiadła się do mnie i zatroskana spojrzała w moje oczy.-Dlaczego jesteś taki smutny? Problemy z dziewczyną?
-Ona mnie dzisiaj nazwała zboczeńcem!
-Leon, ale dlaczego?
-Nie wiem! Niby ktoś ją otruł, ale mogła się powstrzymać!-W moich oczach znowu zaczęły pojawiać się łzy, którym dałem upust.
-Hej, tylko nie płacz!-Dziewczyna mnie do siebie przytuliła i pocałowała w czoło.-Jeśli Violetta tak mówi, to znaczy, że wcale nie jest Ciebie warta.
-Ale ja ją kocham jak cholera.
-Leon... Ta dziewczyna wyzwała największy skarb jaki istnieje na ziemi. Wiem, że jestem tylko Twoją przyjaciółką, ale ja na jej miejscu to bym robiła wszystko, żebyś był szczęśliwy i żebyś nigdy nie cierpiał.
-Dziękuję Ci, jesteś wspaniała.
-W końcu od czego się ma przyjaciół.
-Nina, nie obraź się, ale ja chyba pójdę do szpitala.
-Jeśli chcesz to mogę iść z Tobą.
-No ok, tylko jak usprawiedliwisz swoją nieobecność?
-A wiesz powiedziałam Angie, że muszę dziś załatwić coś ważnego, ale mniejsza. Idziemy?
-Pewnie.-Otarłem moje ostatnie łzy i razem z Niną zaczęliśmy się kierować w stronę szpitala. Gdy byliśmy na miejscu od razu podszedłem do rejestracji.-Przepraszam, gdzie leży Violetta Castillo?
-A kim dla niej jesteś?
-Chłopakiem.-Kobieta burknęła coś pod nosem i zaczęła jeździć palcem po karcie pacjentów.
-Pierwsze piętro, sala numer 13.
-Dziękuję.-Razem z brunetką udaliśmy się do wyznaczonego miejsca. Z sali mojej ukochanej akurat wychodził lekarz.-Panie doktorze czy mogę wiedzieć co z Violettą Castillo?
-Tak, dzisiaj pobraliśmy jej krew, a wyniki pojawią się jutro. Jeśli okaże się, że to są jakieś groźne leki to zrobimy jej po prostu płukanie żołądka.
-Dziękuję, a czy mogę wejść?
-Oczywiście.-Lekarz zapisał coś w swoich notatkach i zgrabnym krokiem mnie wyminął.
-Nina idziesz?
-A mogę?
-Pewnie.-Brunetka niepewnym krokiem weszła ze mną do sali w której leży Vilu.-Skarbie jak się czujesz?-Dosiadłem się do szatyneczki, a Nina stanęła za mną.
-Co ona tu robi?! To ona mnie otruła!
-Co ty gadasz!? Nina Ci tego nie zrobiła!
-Wierz jej! Może Tobie też coś dosypała!
-Violetta uspokój się!-Gdy na nią krzyknąłem jej ciałem zaczęły miotać niesamowite drgawki. Do jej sali wbiegli lekarze, którzy nas wyprosili, a jeden z nich zasłonił szybę ograniczając mi widoczność.-Nina przepraszam Cię za nią, nie wiem co w nią wstąpiło.
-Nnic się nie stało.-Po policzkach brunetki zaczęły spływać łzy, które od razu otarłem i mocno ją do siebie przytuliłem.
-Wracamy?
-Ttak.-Delikatnie objąłem ciągle płaczącą Ninę moim umięśnionym ramieniem i w takiej pozycji wyszliśmy z białego budynku.
-Lepiej?
-Tak, dziękuję.
-Jeszcze raz Cię za nią przepraszam Violetta dzisiaj jest po prostu jakaś dziwna.
-Leon nie przepraszaj.
-Wiesz co! Mam pomysł! Zabieram Ciebie dzisiaj na lody.
-Leon nie musisz...
-Nina idziesz i bez dyskusji!
-No dobra.-Pociągnąłem brunetkę w stronę budki z lodami i kupiłem nam po cztery gałki różnych smaków.-Pobrudziłeś się, o tu.-Dziewczyna delikatnie wytarła mój nos, a ja zatonąłem w jej niezwykle czekoladowych oczach. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, a nasze usta dzieliły niebezpieczne milimetry... Po chwili poczułem ciepłe wargi Niny na moich. Z mojej dłoni wypadły lody i objąłem delikatnie ją w talii. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale pogłębiłem pocałunek.-Przepraszam, nie powinnam. Najlepiej będzie jak zapomnimy.
-Masz rację.
-Wiesz mi się nawet podobało...-Zobaczyłem, że na policzki Dobrev zaczynają wkradać się rumieńce, które starała się ukryć.-Przepraszam, nie powinnam.
-Nic się nie stało.-Co ja mam jej więcej powiedzieć?! Ja mam Violę, ale ten pocałunek... Wszystko mi się wali!
-Leon ja po prostu... Pewnie weźmiesz mnie za kretynkę, bo ty masz dziewczynę którą kochasz, ale jja... Podobasz mi się i to bardzo.-I co ja mam teraz zrobić?! Nina jest naprawdę śliczna, ale Violetta... Kocham ją najbardziej na świecie i nie chcę, żeby ta mała istotka cierpiała w końcu to dla mnie się zmieniła.-Wiem wygłupiłam się, przepraszam.
-Nie, to znaczy...-Podrapałem się nerwowo po karku i zacząłem mówić dalej.-Nina ja mam dziewczynę z którą jestem bardzo szczęśliwy, a ty jesteś wspaniałą dziewczyną i na pewno znajdziesz sobie kogoś lepszego.
-Dlaczego tak mówisz?
- Zrozum mnie... Związek mój i Violetty był wystawiony na wiele prób, a ja jej nie chcę stracić.
-Leon rozumiem, przecież widzę jakim głębokim uczuciem darzysz Violę.
-To co, przyjaciele?
-Najlepsi przyjaciele.-Nina uściskała moją wyciągniętą dłoń po czym ją mocno przytuliłem i pocałowałem w czoło.
-Najlepsi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoszka! Kolejny rozdzialik :* . Co dalej z Niną i Leonem? Jak potoczą się dalsze losy? Czy Violetta słusznie osądza Ninę o zatrucie? Tego dowiecie się niebawem!

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 9- Nina!!!

Obudziłam się jak zwykle bardzo wcześnie. Przeciągnęłam się leniwie i zaczęłam powoli kierować się w stronę łazienki. Gdy byłam w niebieskim pomieszczeniu ponownie się przeciągnęłam i ściągnęłam z siebie moją piżamkę składającą się z różowej bokserki i krótkich, różowych spodenek. Naga weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam letnią wodę, która obmyła moje opalone ciało. Namydliłam się czekoladowym żelem, a cały zapach od razu rozniósł się po niewielkim pomieszczeniu. Włosów nie myłam, ponieważ zrobiłam to wieczorem, więc zakręciłam kurek od wody i owinęłam się w mój wzorzysty ręcznik. Mokra stanęłam przed lustrem i zaczęłam się wycierać. Gdy byłam sucha nasmarowałam się kakaowym balsamem i nałożyłam na siebie czystą bieliznę. Zaczęłam robić sobie delikatny makijaż, a włosy rozczesałam i związałam w luźnego koczka. W miarę gotowa ubrałam się w to. Usta poprawiłam jeszcze malinowym błyszczykiem i psiknęłam się moimi ukochanymi, kwiatowymi perfumami. Zadowolona z efektu wsunęłam na stopy różowe balerinki i ruszyłam do pokoju. Mokry ręcznik powiesiłam na kaloryferze i wzięłam do ręki mój telefon.
-A może by tak hej?-Dopiero teraz zauważyłam Leona, który siedział przy moim biurku. Lekko się wzdrygnęłam, ale w końcu do niego podeszłam i usiadłam na jego kolanach.
-Przepraszam, nie zauważyłam Cię.
-Bo ja jestem taki malutki.-Zaśmiałam się delikatnie i musnęłam jego malinowe wargi. Chłopak od razu oddał pocałunek i dotknął swoim językiem mojego. Gdy w płucach zaczęło nam brakować powietrza oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
-Nie jesteś malutki, ale po prostu byłam mocno zamyślona.
-A nad czym tak moje słońce myślało?
-A wiesz nad różnymi rzeczami.-Odpowiedziałam bawiąc się idealnie wyprasowanym kołnierzykiem od jego niebieskiej koszuli. Ponownie spojrzałam w jego czekoladowe oczy i zatonęłam, czułam się jak w morzu czekolady.
-Kotek wszystko OK?-Z transu wyrwał mnie dopiero Leon, który delikatnie pstryknął mnie w nos.
-Ttak, tylko zapatrzyłam się w te Twoje piękne oczka.
-Wiesz, że jesteś najwspanialsza?
-Leon nie przesadzaj.
-Nie przesadzam.-Leon założył niesforny kosmyk moich blond włosów, który wysunął się z mojego koczka i delikatnie pocałował mnie w nos i czoło.-Nie wiem jak ja wytrzymam kiedy nie będziemy mogli w Stud!o się całować.
-Ja też nie wytrzymam nawet sekundy bez Twoich wspaniałych malinowych usteczek.
-A może by tak zostać...
-Leoś nie możemy opuszczać lekcji.
-Oj no dobrze.
-Nie smuć się skarbie, a teraz musimy już iść na śniadanko.
-Oki doki.-Wzięłam do ręki mojego Samsunga, a drugą chwyciłam Leona i ruszyliśmy na stołówkę. Po drodze prawiliśmy sobie czułe słówka i co chwila skradaliśmy sobie słodkie pocałunki. Po pięciu minutach drogi doszliśmy do wypełnionego już pomieszczenia i zajęliśmy nasze dotychczasowe miejsca. Już niedługo będzie długa przerwa wiosenna i po tym już tu nie będziemy przychodzić... Jak ja sobie poradzę? Chyba będę musiała zapisać się na kurs gotowania do mojej mamy.-Kochanie chcesz herbaty?-Z transu ponownie wyrwał mnie Leon, który napełnił mój kubeczek parującą cieczą, którą posłodził i dodał plasterek cytryny.
-Dzięki.-Burknęłam bezgłośnie i nałożyłam sobie na talerz trzy kromki chleba, szynkę i pomidora. Zrobiłam sobie z tego trzy kanapki, które zjadłam w tempie natychmiastowym.
-Mała zjedz jeszcze jogurt.-Chłopak podsunął mi kubeczek z jogurtem o smaku truskawkowym na co odpowiedziałam mu bladym uśmiechem.-Viola co się dzieje?
-Nic, po prostu brzuch mnie dzisiaj jakoś boli.
-Violu może idź do pani pielęgniarki?-Pokiwałam twierdząco głową i po dopiciu ciepłej herbatki udałam się do gabinetu pielęgniarki.
-Dzień dobry co się dzieje kochanieńka?
-Proszę pani brzuch mnie boli.-Odpowiedziałam siadając na specjalnej leżance.
-Dobrze, daj zmierzę Ci najpierw temperaturę.-Kobieta włożyła mi do ust termometr i kazała chwilę odczekać.-Masz stan podgorączkowy, a co może być powodem bólu?
-NNie mam pojęcia.
-A może to coś co jadłaś
-Dzisiaj jadłam tylko kanapki.
-A wczoraj?-Pączki! Ale Leon też by był chory... W sumie to ja ich zjadłam o wiele więcej.
-Wczoraj mój chłopak kupił pączki i ja ich zjadłam ponad pół opakowania.
-Oj kochanieńka... Dam Ci teraz kropelki na ból żołądka, a ty dzisiaj zostajesz w domku, zaraz dam Angie Twoje zwolnienie.-Blondynka udała się do szafeczki z której wyjęła miętowe kropelki i zalała je wodą. Podziękowałam jej i wypiłam całą zawartość.-Proszę oto zwolnienie.-Wzięłam od niej kartkę i dopiero teraz poczułam jak bardzo mnie boli. Zgięłam się w pół i ścisnęłam materiał mojej delikatnej bluzeczki.-Wszystko w porządku?
-Ttak, ale strasznie boli.
-Kochanie ty leć się od razu położyć, a ja dam sama to Twoje zwolnienie.
-Ddobrze.-Ledwo co, ale udało mi się dojść do pokoju. Od razu położyłam się na moim wygodnym łóżku i nakryłam się kołdrą.
-Violu co Ci?
-Lleon to te pączki.-Chłopak usiadł na skraju mojego łóżka i pogłaskał mnie delikatnie po głowie.
-Zatrułaś się nimi?
-Nie, ja po prostu trochę za dużo ich zjadłam.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi rano, że Ciebie boli brzuszek?- powiedział zatroskany Leoś. Nagle poczułam jego ciepłą rękę, która odgina materiał mojej bluzki i delikatnie masuje mnie po brzuchu.
-Bo rano to był mega malutki ból, więc myślałam, że mi przejdzie, ale jak zjadłam trochę tych kanapek to zrobiło mi się nie dobrze i poczułam jakby żołądek miał mi wyskoczyć na zewnątrz.
-To wszystko przeze mnie.
-Skarbie to nie przez Ciebie.
-Przyniosłem mi mięty, którą Angie u siebie zaparzyła.
-Dziękuję.
-Angeles pozwoliła mi z Tobą zostać i się Tobą opiekować.
-Leon...
-Tak?
-Włączysz telewizor?
-Pewnie.-Chłopak sięgnął po pilota, który leżał dotychczas na moim biurku i włączył telewizor. Akurat leciał mój ukochany serial, więc Leon go zostawił. Delikatnie się podniosłam, żeby lepiej mi było widzieć i żeby pić przyniesioną przez szatyna herbatę.-Jak brzuch?
-Strasznie mnie boli, chyba już nigdy nie zjem takiej ilości pączusi.
-Moja biedna Violusia.-Szatyn delikatnie pogłaskał mnie po włosach i cmoknął w czubek głowy.-Strasznie się o Ciebie martwiłem jak rano mi powiedziałaś, że boli Cię brzuszek.
-Kochanie nie musiałeś.
-A właśnie, że musiałem, bo to w końcu głównie moja wina.-Leoś momentalnie posmutniał i spuścił swoją głowę.
-Hej, skarbie to nie Twoja wina. To w końcu ja zjadłam
tyle pączków.
-Ale to ja je kupiłem.
-Leoś nie smutaj.-Przytuliłam delikatnie mojego chłopaka i pocałowałam go w czoło. Nienawidzę jak się smuci, a szczególnie z mojej winy.-Już lepiej?
-Tak kochanie, a ty musisz odpoczywać, dlatego nakrywaj się kołderką.
-Ale mi jest gorąco.
-Rozumiem, że jesteś w jednym pokoju z mega gorącym chłopakiem, ale miśka tu chodzi o Twoje zdrowie, a szczególnie, że masz gorączkę.
-Skąd ty...
-Pielęgniarka.
-AAAA.
-Jeśli tylko źle się poczujesz to mów.-powiedział Leoś ciągle masując mój brzuch. 
-Dobrze, będę mówić.-Wtuliłam się mocno w tors Leona i zaczęłam oglądać mój ukochany serial. Pomiędzy nami panowała niezręczna cisza, która mnie dobijała.-Leoś.
-Słucham kochanie?
-Czy ty już kiedyś... no wiesz...
-Nie jeszcze nigdy tego nnie robiłem.
-A dlaczego chcesz ze mną?
-Bo wiem, że jesteś tą jedyną, ale Vilu znowu masz wątpliwości?
-Leon ja się cholernie boję, żże tto boli.-Wyznałam rozczarowana i wtuliłam się jeszcze mocniej w jego boskie, umięśnione ciało.
-Jeśli chcesz to możemy jeszcze poczekać.
-NIE! Chcę to zrobić, ale proszę Cię bądź ostrożny, ja nie chcę mocno cierpieć.
-Spokojnie, przecież oboje będziemy przeżywać swój pierwsze raz.
-Jesteś wspaniały, nie wiem czym sobie na Ciebie zasłużyłam.

- Tym że sama jesteś najwspanialsza. Kochałem cię od kiedy Cię złapałem przed upadkiem.
-Od zawsze mnie kochałeś?
-No może nie była to tak wielka miłość jak teraz, ale...-Szatyn delikatnie pogłaskał mnie po policzku i pocałował bardzo namiętnie w usta.
-Leoś niedobrze mi.-Zerwałam się na równe nogi po czym pobiegłam do łazienki. Nachyliłam się nad toaletą i zaczęłam wymiotować.
-Vilu co się dzieje?
-Strasznie mi...-Nie dokończyłam, bo ponownie zebrało mi się na wymioty. Gdy skończyłam opłukałam usta zimną wodą i spuściłam wodę w sedesie.
-Viola musimy iść z tym do lekarza.
-Leon to pewnie tylko jednodniowe zatrucie.
-Ale kochanie przecież widzę, że jesteś chora, a teraz kładź się do łóżeczka.
-Dobrze skarbie.-Posłusznie wykonałam polecenie mojego chłopaka i położyłam się do łóżka nakrywając się kocem. Szatyn położył się obok mnie i objął mocno ramieniem. Po chwili oboje ucieliśmy sobie krótką drzemkę.

*15 minut później*
Po piętnastu minutach obudziły mnie okropne skurcze brzucha. Zgięłam się w pół i szturchnęłam delikatnie Leona.
-LEON!-Krzyknęłam przez łzy, a mój ukochany momentalnie się obudził.
-Violu co się dzieje?
-Strasznie boli... AŁ!-Z moich oczu zaczęło wydobywać się coraz więcej łez, a mnie brzuch zaczynał boleć coraz bardziej. Roztrzęsiony chłopak wybiegł na korytarz i krzyknął do pielęgniarki, żeby przyszła. Po chwili wbiegli oboje, a kobieta wstrzyknęła mi jakąś substancję.
-Lepiej?-Ból rzeczywiście zelżał, a ja rozprostowałam się na łóżku.-Jeżeli znowu pojawią się te skurcze to podaj Violetcie te proszki.-Pielęgniarka podała mojemu chłopakowi jakieś proszki po czym opuściła mój pokój. Zaniepokojony Leon usiadł obok mnie na łóżku i zaczął gładzić po włosach.
-Leon ja myślę, że to nie te pączki, przecież ty ostatnio zjadłeś tyle co ja wczoraj i Tobie nie było nic.
-Myślisz, że to przez coś innego?
-Niestety, ale tak.
-Kotek, ale przez co?
-Może zatrułam się czymś na stołówce?
-Kochanie to by wszyscy byliby chorzy.
-W sumie masz rację.
-A może po prostu zaraziłaś się od kogoś.
-Albo ktoś zatruł mi jedzenie...
-Vilu, kto chciałby Ci to zrobić?-NINA! Przecież to jasne! Ona chce mi odebrać chłopaka! Co za raszpla!
-W sumie masz rację, że to nie to...-Brawo Violka! Okłamałaś swojego chłopaka! Delikatnie wtuliłam się w Leosia i złapałam jego dłonie.
-Jak się czujesz malutka?
-Lepiej jak przy mnie jesteś.
-Czyli mam rozumieć, że nie chcesz, żebym sobie poszedł?
-Oczywiście, że nie chcę! Musisz przy mnie być!
-Spokojnie, przecież będę.
-Chciałabym, żeby tak zawsze było.
-Violu co się dzieje?
-Ja po prostu czuję, że ktoś mi Ciebie odbierze.-Leon delikatnie mnie od siebie oderwał i spojrzał pytająco w moje oczy.
-Viola dlaczego tak mówisz?
-No, bo tutaj jest tyle ładnych dziewczyn, na pewno ładniejszych ode mnie.
-Kochanie żadna z nich nie dorasta Ci do pięt, dlatego nie bój się, że ktoś mnie, Tobie odbierze.
-Naprawdę?
-Oczywiście, że tak, przecież dobrze wiesz, że nasze uczucie jest tak wielkie jak cały wszechświat.
-No ok...-I tak w to nie wierzę! Wiem, że ktoś mi go w końcu odbierze! Ale na razie nie mogę o tym myśleć, tylko będę żyła chwilą.
-Skarbie jak ty się czujesz?
-Ciągle boli mnie brzuch, ale po tym leku od pani pielęgniarki jest ciut lepiej.
-No to dobrze, bo jak coś to mów, bo ja przecież mam te leki od piguły.
-Dobrze kochanie, będę mówiła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Hej, wiecie co z Violką?
-Podobno zatruła się czymś z jedzenia.
-Nie wydaje Wam się to podejrzane? Wszyscy jemy to samo, a tylko Vilu zachorowała.


















-Franuś to jest bardzo podejrzane, ale kto mógłby jej to zrobić?
-Może ta nowa Nina? Widziałam jak się patrzy na Violettę wzrokiem jakby miała ochotę ją zabić.
-Myślisz?
-Wiesz, Violetta ma chłopaka za którym uganiają się prawie wszystkie dziewczyny ze Stud!a, a Nina widać, że też ma chrapkę na naszego Leośkowatego, więc może chciałaby pozbyć się swojego największego wroga, czyli Violi.
-W sumie masz rację.
-No właśnie, a że nasz przystojniak nie widzi świata poza Violettą to najłatwiej byłoby Ninie ją otruć, żeby zabrali ją do szpitala, albo do domu.
-Ale laski, co wy tak właściwie widzicie w tym całym Leonie?
-Ma fajne włosy.
-I takie piękne dołeczki.
-I jest na maksa umięśniony.
-A no i ma śliczną buzię.
-No i ogólnie jest na maksa przystojny.
-Oj laski, bo jeszcze pomyślę, że się w nim zakochałyście...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
  Hejkaaa :* Mam nadzieję, że się podoba :) wymyślałam do 3 godz :)  

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ=SZYBCIEJ NEXT