piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 3- Dasz się wyciągnąć na lody?

~~~~~~Violetta~~~~
Kocham Leona, ale jeśli będę z Diego to może uda mi się o nim zapomnieć? A co jeśli oboje będziemy z Leonem za bardzo cierpieć?
-Diego ja...
-Rozumiem, po prostu nic do mnie nie czujesz.
-Ja po prostu jeszcze nie jestem gotowa, ale może kiedyś....
-Spokojnie rozumiem Cię.
-Zostańmy przyjaciółmi..
-Dobrze Violu, doskonale rozumiem Twój wybór.
-Dziękuję Diego, ale teraz będę musiała lecieć ogarnąć się przed kolacją.-Brunet w odpowiedzi pocałował mój policzek po czym każdy z nas ruszył w stronę swojego pokoju. Weszłam do przytulnego pomieszczenia, a dziewczyny od razu zasypały mnie masą pytań, na które starałam się odpowiadać jak najszybciej. Ominęłam zgrabnie moje przyjaciółki i udałam się do mojej części domku. Tak mieszkamy w domkach (~od autorki;zapomniałam wspomnieć na początku). Domek jest podzielony na trzy pokoje oddzielone od siebie drzwiami i każda z nas ma swoją z łóżkiem, telewizorem, łazienką i biurkiem. Pierwszą część zajmuje Fran, drugą ja, a trzecią Cami. Środek drobnego domku wyznacza taki jakby salon tylko, że mniejszy. Nasze "domki" są połączone ze sobą korytarzem. Dobra może skończę opowiadać o wystroju naszych miejsc zamieszkania, tylko w końcu udam się na kolację. Jako, że wychodziłam ostatnia zakluczyłam nasz domek i udałam się do jadalni w której znajdowali się już wszyscy uczniowie. Tak, żeby nikt mnie nie zauważył dosiadłam się do Leona i nałożyłam na talerz chleb, szynkę i pomidora z których zrobiłam sobie kanapkę.
-Nalać Ci herbaty mała?-W odpowiedzi pokiwałam głową, a szatyn nalał mi do kubka parującej cieczy, którą dosłodziłam dwoma łyżeczkami cukru.
-Słuchajcie dzieciaki! Jutro zaczynają się wasze lekcje w Stud!u! Prosimy Was, żebyście się stawili w szkole na godzinę 9:00, żebyśmy was mogli oprowadzić i zapoznać ze wszystkim. Cisza nocna u nas nie obowiązuje, tylko prosimy o grzeczne zachowanie. To jak na razie tyle i życzymy smacznego.-Angie usiadła z powrotem na swoje miejsce, więc mogłam dokończyć konsumpcję posiłku. Zjadłam jeszcze jakiś jogurt truskawkowy i dopiłam parującą herbatę. Gdy skończyłam jeść udałam się z powrotem do domku. Chciałam go otworzyć, ale uniemożliwiły mi to ciepłe rączki na mojej talii.
-Co tam Vilu?
-Próbuję otworzyć domek, ale pewien słodki chłopak mi to uniemożliwia.
-Mogę z Tobą wejść?
-Oczywiście, tylko masz być grzeczny!-Na moje słowa oboje zaśmialiśmy się z Leonem. W końcu udało mi się otworzyć domek, więc razem z Verdasem weszliśmy do środka.-Co Cię do mnie sprowadza?
-A nic, chciałem po postu odwiedzić moją wspaniałą przyjaciółkę.
-Tak?
-Tak i widzę, że misiek ode mnie leży na Twoim łóżku.-Leon wziął do ręki prezent, który sam mi kupił i się delikatnie do niego przytulił. Wyglądał tak słodziutko jak to robił, że najchętniej bym się na niego rzuciła.
-No wiesz w końcu to prezent od najlepszego pod słońcem przyjaciela.-Szatyn w odpowiedzi na moje słowa wstał z mojego wygodnego łóżeczka i położył jedną rękę na moim policzku. Uśmiechnął się do mnie słodziutko i zaczął powoli zbliżać, a nasze usta dzieliły niebezpieczne milimetry...
-Viola! Czego...-Do pokoju wpadły uradowane Cami i Fran powodując przy tym odsunięcie się ode mnie Leona. (Od Autorki: Wyobraźcie sobie, że to wpadają dziewczyny, a nie German)-Ołłł my chyba przerwałyśmy.
-Nie, wszystko w porządku.
-Chciałyśmy sprawdzić czy wszystko OK i już sobie idziemy.-Słyszałam jeszcze ożywione piski i śmiechy dziewczyn na korytarzu, ale się tym nie przejęłam. Speszeni ponownie usiedliśmy z Leonem na łóżku, a pomiędzy nami zapanowała niezręczna cisza.
-Wiesz te twoje przyjaciółki zawsze wyczują odpowiedni moment.
-One tak już po prostu mają.
-Gdyby one nie wpadły to my byśmy...
-Leon, pamiętaj że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Smyku przecież pamiętam, a teraz muszę iść, bo jutro lekcje.
-Dobrze, to do zobaczenia jutro.
-Do zobaczenia jutro.-Leon pocałował mnie jeszcze w policzek, ale tak niebezpiecznie blisko ust i udał się do drzwi. Gdy przy nich był posłał mi jeszcze buziaka, a ja mu na to pomachałam. Rozmarzona położyłam się na łóżko i zaczęłam bawić się misiakem, którego dostałam od Leona.
-Ale pomiędzy wami iskry latają!-Do mojego pokoju znowu wpadły uradowane Fran i Cami tylko tym razem dosiadły się do mojego łóżka i zaczęły piszczeć jak wariatki.
-Dziewczyny spokojnie.
-Jak mamy być spokojne, jak pomiędzy Wami jest tak gorąco, że poparzyć się można!
-Właśnie! Fran ma rację.

-I jak pocałował Cię!?
-Speszył się przez was wariatki!
-No to następnym razem gdy chcesz się całować w naszym pokoju to wywieś sobie taką tabliczkę "nie przeszkadzać"-Za swoje słowa Cami dostała ode mnie poduszką na co obie się zaczęłyśmy śmiać.-Hej, a to za co?!
-Dziewczyny my jesteśmy tylko najlepszymi przyjaciółmi i nigdy nie wyjdzie z tego nic więcej.
-Ale czy ty nie widzisz jak on na Ciebie patrzy?!-Spytała przejęta Francesca na co pokiwałam przecząco głową.-A ten misiek! Viola pomyśl!
-Tto taki przyjacielski prezent.
-Violetta on Cię kocha, tylko boi się Ci to powiedzieć, bo myśli że ty go nie kochasz! Myślisz, że po prostu przyjaciel robiłby wszystko, żeby z Tobą pobyć, martwiłby się o Ciebię, dawałby Ci takie super prezenty?!
-Fran, Cami...
-Violu, Fran ma rację, a poza tym ty go kochasz on Cię kocha to co stoi Wam na przeszkodzie?!
-To jest bardziej skomplikowane niż myślisz... Jak szłam do naszej starej szkoły to się przewróciłam a Leon mnie złapał. Odwiedził mnie tamtego dnia i wtedy prawie się pocałowaliśmy. A ja go naprawdę kocham...!!!
-Łał! Ty no to jest prawdziwe Love Story.
-Cami nie żartuj sobie. Taka prawda...-W tym momencie w moich oczach zebrało się miliard łez.
-Hej, tylko nie płacz!
- Okey sorry nie powinnam tak reagować. Laski jest już późno, jutro mamy wcześnie lekcje.
-Dobra, pogadamy jutro, a ty się tak tym nie zadręczaj!-Dziewczyny ucałowały moje policzki i udały się do swoich pokoi. Z walizki wyjęłam moje kosmetyki i piżamę po czym udałam się do łazienki. Rozebrałam się z moich dzisiejszych ubrań i naga weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam ciepłą wodę i namydliłam ciało truskawkowym żelem pod prysznic, a włosy waniliowym szamponem. Mokra wyszłam na zimne kafelki i owinęłam się moim różowym ręcznikiem i zaczęłam suszyć moje włosy. Suche rozczesałam i związałam po czym przebrałam się w moją słodziutką piżamkę. Nałożyłam jeszcze na twarz krem i gotowa do snu udałam się do pokoju. Przykryłam się białą kołdrą i mocno przytuliłam do siebie miśka od Leosia. Po paru minutach w końcu odpłynęłam.

Następnego dnia
Obudziłam się dość wcześnie jak na mnie i nie mogłam już zmrużyć oka, więc udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam się truskawkowym żelem pod prysznic,  a włosy zostawiłam w spokoju. Owinęłam moje ciało ręcznikiem i wyszłam przed lustro. Włosy rozczesałam i związałam w kucyka zostawiając po bokach dwa kosmyki, które pokręciłam, zrobiłam dość wyrazisty makijaż i ubrałam się w to. Zadowolona z efektu ruszyłam do pokoju i spojrzałam ponownie na zegarek stojący przy moim łóżku. 6:45, super i co ja będę w tym czasie robić? Dziewczyny ciągle śpią, ale Leon... On jest chyba rannym ptaszkiem, więc postanowiłam do niego się wybrać. Do torebki spakowałam telefon, słuchawki po czym tam, żeby nie obudzić dziewczyn udałam się do domku Leona. Zapukałam delikatnie, a drzwi otworzył mi zaspany Leoś w samych bokserkach... Mrrr:-***
-Hej, co się stało Vilu?
-Nie mogę spać, mogę u Ciebie posiedzieć?
-Pewnie, wchodź.-Szatyn wpuścił mnie do domku i zaprowadził do swojego pokoju. Usiadłam niepewnie na jego rozwalonym łóżku i zaczęłam wpatrywać się w zaspanego szatyna, który słodziutko wygląda z rozwalonymi włosami i to jeszcze prawie bez niczego!-No to ja idę się umyć, a ty się rozgość.-Chłopak wziął z kaloryfera swój ręcznik i udał się do łazienki. Szkoda, że nie będę już mogła na niego popatrzeć w takim stanie, a może będę przychodzić tu częściej? Dobra Violu ogar! Gdy usłyszałam, że woda pod prysznicem przestaje lecieć postarałam się ogarnąć. Po paru minutach z łazienki wyszedł ubrany, uczesany i ogarnięty Verdas.-Jak tam po pierwszej nocy smyku?
-Było mi strasznie zimno, ale jak wtuliłam się w miśka od Ciebie i pomyślałam o Twoich umięśnionych ramionach od razu zrobiło mi się cieplej.
-Jeśli będzie Ci zimno to przychodź do mnie, ja zawsze będę na Ciebie czekał z rozłożonymi ramionami.-Przez słowa Leona zrobiło mi się tak ciepło na sercu, że odruchowo uśmiechnęłam się do niego promiennie.
-Dziękuję.-Przytuliłam się do umięśnionego torsu chłopaka i zaczęłam zaciągać się jego wspaniałym zapachem, jeszcze z kąpieli.
-Ślicznie pachniesz, jak taka słodziutka truskaweczka.- powiedział
-Znowu to robisz!
-Ale co Violciu?!
-Przez Ciebie zawsze się rumienię!
-Ale ty tak słodko wyglądasz jak się rumienisz.-Szatyn pocałował mnie w czubek głowy i przejechał po moich włosach.-Ogólnie jesteś taka słodzkiutka, że mógłbym Cię schrupać.
-Leon, dlaczego ty to robisz?
-Ale co?
-No wiesz komplementy,  prezenty co się dzieje Leon?
-Niccccc, przecież jesteś moją przyjaciółką i muszę o Ciebie dbać.-Leoś słodko przeciągał każdą literę, on coś kręci! Na pewno coś kręci!
-No dobra powiedzmy, że Ci wierzę. Leon o której śniadanie?
-O 8:00, a co?
-Viola nie chcę Cię stresować, ale za 5 minut śniadanie.
-CO?! Leon musimy iść!-Pociągnęłam za sobą chłopaka, który w pośpiechu zamknął domek. Chwyciłam go za rękę i oboje wbiegliśmy na stołówkę. Zajęliśmy nasze miejsca i odetchnęliśmy z ulgą.
-Widzisz udało nam się.
-Ale zauważ, że biegliśmy jak wariaci.
-Nalać Ci kakałka?
-A możesz nalać.-Podałam szatynowi kubek, który napełnił parującą cieczą.-Dzięki.-Uśmiechnęłam się do Leona promiennie i zaczęłam nakładać sobie składniki na zrobienie kanapki. Wzięłam jeszcze jogurt jagodowy i zaczęłam konsumpcję. Wgryzłam się w chleb i zaczęłam powoli przeżuwać posiłek. Angie oczywiście ogłosiła nam o której spotykamy się przed Stud!em i, że mamy dziś tylko zwiedzanie szkoły. Skończyłam mój posiłek równo z Leonem, więc razem udaliśmy się do jego domku po torbę z moimi rzeczami.-Dziękuję za dzisiejszy dzień.
-Nie masz za co Violu, jeśli chcesz to przychodź.-W odpowiedzi pocałowałam jego aksamitny polik i udałam się z powrotem do domku. Dziewczyny na szczęście nie zasypały mnie miliardem pytań, tylko się ze mną przywitały. Udałam się do mojego pokoju i usiadłam po turecku na łóżku.
-Mogę?
-Pewnie Fran, wchodź.-Włoszka weszła do mojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Usiadła obok mnie i zaczęła się na mnie badająco patrzeć.
-Byłaś rano u Leona?
-Nno ttak...-Lekko speszyłam się pytaniem Francesci, więc spuściłam głowę. Moje poliki zaczęły robić się czerwone jak dwa buraki co Włoszka i tak zauważyła.
-Violu jeśli go kochasz to dlaczego nic z tym nie zrobisz?
-Przecież wiesz...
-Violetta wiem, że nie powinnam Ci tego mówić, ale rozmawiałam z Leonem i on mi powiedział, że chce z Tobą być, ale się boi.
-Aleee...
-Viola on próbuje Cie zdobyć, widzisz jak się stara?
-Widzę i przy tym jest taki słodki...
-No i masz odpowiedź! Chłopak robi wszystko, żeby Cię uszczęśliwić, żebyś się czuła jak księżniczka.
-On jest naprawdę kochany.
-Viola nie możecie spróbować?
-Fran...
-Ale wy tak do siebie pasujecie! Proszę, chociaż spróbujcie.
-No ok, pomyślę, a teraz musimy już iść do Stud!a.
-Masz rację, bo się zaraz spóźnimy.-Obie chwyciłyśmy nasze torebki i z uśmiechami na ustach ruszyłyśmy do szkoły. A może Francesca ma rację? Może rzeczywiście Leon tak się stara, bo chce ze mną być? Nawet nie zauważyłam kiedy doszłyśmy pod wspaniałą szkołę.
-Ale tu ładnie westchnęła Fran.
-Masz rację.-Ciągle nie mogę wyjść z podziwu, że będziemy uczyć się w tak wspaniałej szkole.
-Witajcie dzieciaki! Właśnie stoimy przed miejscem w którym spełniają się marzenia, z którego wychodzą same wielkie gwiazdy! A teraz zapraszamy do środka!-Wszyscy weszliśmy i zaczęliśmy zwiedzanie tego wspaniałego miejsca. Angie pokazała nam salę muzyczną, salę taneczną, studio nagraniowe, sale z instrumentami. To całe miejsce ogólnie jest kolorowe i pełne życia, od razu mi się tu spodobało.-Dobrze dzieciaki to już koniec naszego zwiedzania, teraz macie wolne. Jutro lekcje zaczynamy normalnie, czyli od 10:00. Jeśli chcecie to pozwiedzajcie jeszcze, albo pójdźcie pozwiedzać okolicę. Obiad będzie dziś o 13:00, miłego dnia!-Kiedy blondynka skończyła swoje przemówienie każdy poszedł w swoją stronę. Zobaczyłam z oddali, że Fran daje mi znak żeby działać. Skinęłam jej na to głową i zaczęłam szukać wzrokiem Leona. Moje poszukiwania przerwał czyjś miętowy oddech na mojej szyi.
-Cześć ślicznoto.-Wiedziałam do kogo należy.
-Hej przystojniaku.-Odwróciłam się przodem do Leona i spojrzałam mu głęboko w jego czekoladowe oczka.
-Dasz się wyciągnąć na lody?
-Hmmm z takim chłopakiem zawsze.-Uśmiechnęłam się do szatyna promiennie co on jak zwykle odwzajemnił ukazując przy tym słodziutkie dołeczki w swoich policzkach.
-To chodź smyku.-Oboje z Leonem udaliśmy się na zewnątrz budynku i ruszyliśmy zgodnie z mapą w stronę najbliższej lodziarni. Weszliśmy do mega słodziutkiego, różowego pomieszczenia i zaczęliśmy przeglądać pudrowo-różową kartę.-Na co masz ochotę?
-Na to.-Wskazałam szatynowi pucharek z czekoladowo- truskawkowymi lodami z owocami i bitą śmietaną.
-Oki to poczekaj, a ja zamówię.-Chłopak wziął ode mnie kartę i podszedł do baru przy którym złożył zamówienie. Wrócił po piętnastu minutach z tacką.-Proszę, wziąłem jeszcze latte.
-Dziękuję.-Chłopak postawił mi przed nosem pucharek z lodami i kubek z kawą.
-Smacznego księżniczko.
-Nawzajem Leon.-Zaczęliśmy zjadać nasze desery. Leoś upaćkał sobie nosek bitą śmietaną przez co wyglądał bardzo słodziutko.-Leoś masz coś na nosie.
-Czo???
-A tak odrobinę bitej śmietany.-Wzięłam serwetkę i starłam słodycz z nosa szatyna. Spojrzałam mu przy tym głęboko w oczy, a on znowu zaczął się zbliżać....-Już jej nie masz.-Ponownie się speszyłam i zaczęłam kończenie deseru. Dopiliśmy jeszcze kawę po czym odbyła się długa kłótnia o to kto płaci i kto wygrał? Oczywiście Leon!  Chłopak zostawił podaną sumę na stoliku i oboje ruszyliśmy z powrotem do akademika.-Dziękuję za wspaniały deser.-Musnęłam delikatnie jego aksamitny policzek i zaczęłam powoli kierować się w stronę domku.
-Kocham Cię Violu.-Powiedział prawie bez głośnie, ale ja i tak to usłyszałam. Poczułam jak moje policzki zaczynają robić się czerwone, a na sercu zaczyna robić się mi cholernie ciepło. Miałam ochotę się na niego rzucić i obcałować, ale się powstrzymałam. Wyjęłam z torebki klucze i weszłam do pokoju w celu zostawienia mojej torby. Położyłam ją na łóżku w pokoju i ponownie wyszłam z domku. Powolnym krokiem udałam się do stołówki w której miał odbyć się obiad. Usiadłam na swoim miejscu, a Leoś przywitał mnie soczystym buziakiem w policzek. Nalałam sobie do białej miski zupy owocowej i zaczęłam ją konsumować. Leon jak zwykle napełnił moją szklankę sokiem pomarańczowym. Puste naczynie po pysznej zupie postawiłam na kupkę talerzy chłopaków po czym podeszłam do okienka po drugie danie. Wzięłam talerzyk i z powrotem udałam się do stolika.-Viola tylko zjedz tym razem.
-Jest kurczak, a Violcia lubi kujciaka.
-No to zajadaj mała.-Pożarłam mój posiłek w tempie natychmiastowym, więc najedzona udałam się do domku. Strasznie mi się nudziło, więc postanowiłam wybrać się na krótki spacer po akademiku. Tak się zagapiłam, że nie zauważyłam jak wpadam na jakąś śliczną brunetkę.
-Patrz jak łazisz łajzo!-Super druga Ludmiła.
-Przepraszam nie zauważyłam Cię.
-Czy ty masz pojęcie z kim zadarłaś?
-Z pustą lalunią.-Dziewczyna prychnęła w złości i zarzuciła do tyłu swoje kłaki.
-Stephie wychodzi!-Pstryknęła jeszcze swoimi palcami tak jak Ludmiła i odeszła. Mamy już tu dwie puste lalunie i to jak na razie o dwie za dużo jak dla mnie. Zawiedziona stanem tego akademika ruszyłam z powrotem w stronę naszego domku.
-Dziewczyny jestem!-Krzyknęłam zamykając drzwi, ale niestety nie uzyskałam odpowiedzi.-Laski!-Krzyknęłam ponownie, ale zero. Postanowiłam sprawdzić w ich pokojach, ale nic, pustka. Gdzie je wywiało?! Zobaczyłam, że na stoliku w naszym "salonie" leży mała karteczka.
Poszłyśmy zwiedzać okolicę, więc nie martw się o nas:-) Wiemy, że byłaś z Leonem na lodach, więc opowiesz nam później wszystko ze wszystkimi nawet najmniejszymi szczególikami.  
                                                                                                        Twoje wariatki Fran i Cami :-)
Uśmiechnęłam się sama do siebie i złożyłam karteczkę. I co ja teraz będę robić? Dziewczyny poszły, a do Leona nie pójdę, bo weźmie mnie za jakąś wariatkę. No dobra może jednak do niego pójdę? W końcu sam mówił, że jeśli będzie mi smutno mam do niego wpadać. Dobra Violka ogar! Chwyciłam do ręki mojego białego Samsunga, zakluczyłam domek i ruszyłam w stronę domku Leona. Niepewnie zapukałam i od razu otworzył mi uśmiechnięty Leoś.
-Viola!-Gdy tylko mnie zobaczył przytulił mnie do siebie bardzo, bardzo, bardzo mocno.
-Hej, ale Leon dusisz.
-Przepraszam, wchodź.-Szatyn zaprosił mnie gestem ręki do środka, więc razem z nim weszłam do jego pokoju.-Co się dzieje?
-Dziewczyny poszły zwiedzać okolicę beze mnie i strasznie się bez nich nudzę.
-Zostawiły Ciebie samą? Muszę sobie z nimi o tym pogadam.
-Leoś nie musisz, przecież jestem tu z Tobą.
-Ale księżniczko one są Twoimi przyjaciółkami i powinny Ciebie ze sobą zabrać.-W odpowiedzi przytuliłam się bardzo mocno do Leona i pocałowałam mocno w policzek.
-Dziękuję, jesteś najwspanialszym na świecie przyjacielem.
-Muszę o Ciebie dbać mała.-Naszego przytulaska przerwało pukanie do drzwi. Leon niechętnie się ode mnie odkleił i poszedł otworzyć. Podreptałam za nim i stanęłam za jego plecami.-Hej Anige, co się stało?
-Dzisiaj przyjechał do nas jeszcze jeden uczeń, a wy macie wolny pokój.
-No tak.
-On z wami zamieszka.
-Dobrze, oczywiście jeśli nie ma gdzie mieszkać.
-Oto on. Federico będziesz mieszkać z Leonem, Maxim i Andresem.-Zza pleców blondynki wyłonił się chłopak z walizką.
-Hej Fede, jestem Leon a to jest Viola!-przedstawił nas Leoś
-Hej :) ja was zostawię i pójdę się rozpakować :) paa :)- pożegnaliśmy się z Fede i ponownie ruszyliśmy do pokoju Leona.

-Idziemy na kolację?
-A to już?!
-No za dziesięć minut.
-No to możemy się zbierać.-Leon położył na stoliku klucze informując Fede, żeby zamknął domek, a ja z Leonem udaliśmy się na stołówkę. Zajęliśmy nasze miejsca i nałożyliśmy sobie na talerze jedzenie. Ja wzięłam sobie tylko jogurt i wypiłam kubek kakałka, którego nalał mi Leoś. Zjadłam posiłek w tempie natychmiastowym i od razu po ogłoszeniach Angeles udałam się do pokoju.
-I jak było z Leonem!?-Super... Zaczyna się.
-Laski było fajnie, tak jak to z przyjacielem.
-Tsa tylko przyjacielem.
-Laski weźcie dajcie se siana. Jutro ciężki dzień, więc wolę iść się myć i od razu kłaść się spać.
-I tak to z Ciebie wydusimy.-Dziewczyny zaśmiały się złowieszczo na co przekręciłam teatralnie oczami i udałam się do łazienki w moim pokoju. Zdjęłam z siebie moje ubrania i weszłam do małej kabiny prysznicowej. Ciało namydliłam brzoskwiniowym żelem pod prysznic, a włosy waniliowym szamponem. Umyta wyszłam na zimne kafelki i zaczęłam rozczesywać mokre włosy, które następnie wysuszyłam i związałam w niedbałego koczka. Przebrana w piżamkę położyłam się w moim łóżku i wtuliłam się w misia, którego dostałam od Leona. Myśląc o moim wspaniałym przyjacielu zasnęłam...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejołłłłłłłłł :* jednak szybko dodałam nexta :) a teraz pytanie: mogę zacząć nową opowieść i pisać dwie :) też o Leonettcie :) jak wolicie :) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ=SZYBCIEJ NEXT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz