Od Leoś:-****
Księżniczko nudzę się, przyjdziesz???
Do Leoś:-****
Umyję się i przychodzę ;-)
Po odpisaniu odłożyłam Samsunga na szafkę nocną i leniwie wygramoliłam się z łóżka. Zgarniając z kaloryfera ręcznik podreptałam do łazienki. Gdy weszłam do małego pomieszczenia poczułam pod stopami zimne kafelki, jak ja uwielbiam to uczucie. Rozebrałam się z piżamy składającej się z luźnych spodenek i za dużej bokserki po czym weszłam pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę i namydliłam ciało owocowym żelem pod prysznic. Spłukałam pianę powstałą z żelu po czym wyszłam z kabiny owijając się puchatym ręcznikiem. Rozczesałam moje suche włosy, zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam się w to. Zadowolona z efektu ruszyłam do pokoju w którym chwyciłam mój telefon i po cichu udałam się na korytarz. Podreptałam do domku Leosia i jak zwykle po cichu zapukałam. Otworzył mi już o dziwo ogarnięty szatyn.
-Hej, wchodź.-Leon gestem zaprosił mnie do środka, więc razem z nim weszłam. Od razu udaliśmy się do jego pokoju w którym zauważyłam pudełeczko z cukierni w której wczoraj byliśmy.
-Co to tu?
-Kupiłem wczoraj pączki, chcesz?
-Leon ty żarłoku!
-Czyli mam to wszystko zjeść sam?
-Oczywiście, że nie!-Podbiegłam do stoliczka i wyjęłam z pudełka jednego pączka w którego od razu się wgryzłam.-MMM truskawkowe.
-Moje ulubione.-Dokończyliśmy razem przez co cicho się zaśmialiśmy.
-Smakują?
-Są pyszne, ale tak przed śniadaniem.
-Mamy jeszcze trzy godziny.
-To ja tak wcześnie wstałam?! To miejsce źle na mnie wpływa.-Ponownie oboje się zaśmialiśmy po czym usiedliśmy na łóżku. Skrzyżowałam moje nogi i skończyłam pałaszowanie pyszności.-Jakie to jest pyszne, następnym razem ja kupuję.
-A wiesz byłem tam później z Maxim i zauważyłem te pięknie wyglądające pączusie... No normalnie nie mogłem się oprzeć.
-Ty mój pączusiu.-Zmierzwiłam delikatnie nażelowane włosy Leona na co chłopak wykrzywił swoją twarz w geście grymasu.
-Nie włosy!
-Oj no przepraszam.
-Dobra wybaczam, ale za buziaczka.-Szatyn nastawił swój różowy policzek, który od razu soczyście pocałowałam. Dokończyliśmy zajadanie pączków po których czułam się ociężała. Położyłam się z rozłożonymi rękami na łóżku Leosia i zaczęłam ciężko oddychać.
-Jestem taka ociężała, te pączki były takie pyszne, ale nie w takich ilościach.
-Masz rację, co za dużo to nie zdrowo.-Leon padł obok mnie i mocno mnie do siebie przytulił. Ta niezręczna cisza mnie dobijała, więc postanowiłam ją przerwać. Podparłam się na ramionach i spojrzałam Leonowi głęboko w oczy.-Co mi się tak przyglądasz? Zrobiłem coś nie tak?
-Właśnie, że ty robisz wszystko idealnie! Jesteś dla mnie taki wspaniały i kochany, pomimo tylu krzywd które Ci wyrządzałam.
-Viola...-Chłopak założył niesforny kosmyk włosów za moje ucho i pogłaskał czule po policzku.-Wiesz, że nie jesteś mi obojętna i nigdy nie byłaś, a to co mi robiłaś odbiło się na mojej psychice, ale te rany się goją.
-Ty mnie kochasz?-Zapytałam patrząc mu głęboko w oczy na co pokiwał twierdząco głową.-Przepraszam za to wszytko, naprawdę.
-Violu nie przepraszaj.
-Leon mam do Ciebie prośbę.
-Słucham?
-Czy my możemy jeszcze trochę poczekać?
-Pewnie, jak będziesz gotowa to mi powiedz ja będę na Ciebie czekać.-Leon delikatnie dotknął mojego nosa i pocałował w to samo miejsce.
-Lepiej będę już lecieć, bo dziewczyny jeszcze zaczną coś podejrzewać.
-Pewnie, widzimy się na śniadaniu.
-Widzimy się.-Leon delikatnie musnął mój policzek po czym udałam się do wyjścia z domku i niestety musiałam wpaść na Fede.-Hhej.
-Siema, co Cię tu sprowadza tak wcześnie?
-No ja yyy....-Podrapałam się nerwowo po karku starając się wymyślić jakąś sensowną odpowiedź.
-Spokojnie, przecież wiem że byłaś u Leona.
-Fede ja Ciebie przepraszam, ale muszę już iść.-Chłopak musnął delikatnie mój policzek po czym po prostu uciekłam. Czym prędzej wbiegłam do domku i zamknęłam się w moim pokoju.
-Violu co się dzieje?
-Violu otwórz!-Francesca i Camila próbowały dostać się do mojego pokoju, więc w końcu im otworzyłam.-Viola co się dzieje?
-Federico ja z nim... I on wtedy i ja...
-Dobrze jak nie chcesz to nie mów, ale zaraz musimy już iść na śniadanie.
-Ok.-We trójkę ruszyłyśmy na stołówkę, która już była cała zapełniona. Każda z nas ruszyła do swojego stolika. Zajęłam miejsce obok Leona i blado się do niego uśmiechnęłam.
-Hej Violu, co się dzieje?-Wyszeptał nachylając się nad moim uchem przez co przebiegł po mojej szyi przyjemny dreszcz.
-Nic.
-Przecież widzę.-Cholera! Dlaczego on musi mnie tak dobrze znać?! Kiedy nic nie mówiłam poczułam jak Leon chwyta mnie pod stołem za rękę. Podziękowałam mu promiennym uśmiechem i zaczęłam konsumować płatki z mlekiem. Angie w trakcie naszego posiłku mówiła nam o naszych dzisiejszych lekcjach. Mamy na szczęście tylko śpiew i taniec, więc kończymy wcześniej. Dokończyłam zjadanie płatków i udałam się do mojego pokoju, a jako że Leon nie chciał puścić mojej ręki poszliśmy razem ciągle trzymając się za ręce.-Violu dlaczego byłaś taka smutna?-Spytał szatyn gładząc mnie czule po policzku.-No, bo rano spotkałam Federico gdy wychodziłam od Ciebie.
-Hej, nie smuć się.-Uśmiechnęłam się do niego po czym podeszłam do mojej szafy w celu wyciągnięcia stroju do tańca. Wybrałam jakieś tenisówki, bluzeczkę na ramiączkach w sercem i różowe spodenki. Wszystko zapakowałam do torby, którą postawiłam obok Leona na łóżku.-Viola, idziemy z chłopakami po lekcjach do cukierni, chcesz iść z nami? Rozerwiesz się trochę, a i bierzemy dziewczyny, a sama w akademiku siedzieć nie będziesz.
-Mogę iść, tylko o której kończymy?
-Angie powiedziała, że gdzieś tak o 12:30.
-No to spoks.
-A i jak wczoraj wyszłaś z kolacji Angeles powiedziała, że po długim weekendzie będziemy musieli sami sobie gotować.
-Dlaczego?
-Bo posiłki to tylko tak na początek.
-Super! Tyle, że ja gotować nie umiem.-Momentalnie posmutniałam co Leon zauważył. Podszedł do mnie i musnął delikatnie w czubek głowy.
-Viola nie smuć się, jeśli chcesz to możesz jeść ze mną, a ja gotować umiem, albo Fran, przecież gotowała w barze jej brata.
-Dziękuję Ci.-Przytuliłam się do umięśnionego torsu Leona i humor momentalnie mi się polepszył.
-Po prostu nienawidzę jak jesteś smutna to takie okropne uczucie, gdy widzisz najważniejszą osobę w swoim życiu jak się smuci.
-Jestem dla Ciebie najważniejsza?
-Tak Violu, jesteś najważniejsza.-Po słowach Leona zrobiło mi się ciepło na moim sercu. W końcu nie wytrzymałam. Odwróciłam się przodem do szatyna i wbiłam się w jego wargi. Chłopak na początku zdziwił się, ale w końcu oddał pocałunek. Zarzuciłam ręce na jego szyję i pogłębiłam pocałunek. Z każdą sekundą pogłębiałam go. Po chwili poczułam język szatyna w buzi, który zaczął łaskotać moje podniebienie. Czułam jak miliardy motyli rozpiera mój brzuch. W końcu mogę się z nim całować z własnej woli. Pogłębialiśmy nasz pocałunek dopóki nie zabrakło nam powietrza. Oderwaliśmy się od siebie i stykaliśmy się czołami.-Violetta wiem, że prosiłaś mnie o czas, ale ja tak nie mogę, za bardzo Cię kocham... I...-Przyłożyłam mu palec do buzi i wyszeptałam ciche "Ciii".-Tak, chcę być Twoją dziewczyną. Taką prawdziwą.-Leon już miał coś powiedzieć, ale zatkałam mu usta namiętnym i gorącym pocałunkiem.
-Kocham Cię.-Powiedział!! On to naprawdę powiedział!!
-Ja Ciebie też kocham.-Stykaliśmy się tak czołami dopóki do pokoju nie wpadły dwie wariatki...
-Jesteście razem!?
-Tak, my jesteśmy razem.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA tak się cieszymy!!!-Dziewczyny przytuliły mnie do siebie bardzo mocno, a Leonowi zaczęły prawić kazania.-Słuchaj jeśli zranisz Violę to będziesz miał do czynienia z nami.
-Spokojnie, nie zranię najważniejszej osoby w moim życiu.-Chłopak objął mnie mocno w talii i pocałował w policzek.
-Dobra zakochańcy my nie chcemy nic mówić, ale za piętnaście minut lekcje.-Po słowach Fran chwyciłam moją torbę ze strojem tanecznym i trzymając się za ręce z Leonem ruszyliśmy w stronę szkoły. Po drodze chłopak ciągle prawił mi komplementy na które się bardzo rumieniłam. Cieszę się, że w końcu mogę z nim być tak na serio, nie dla żadnego głupiego zakładu. Nawet się nie skapnęłam kiedy doszliśmy akurat na początek lekcji. Zajęliśmy z Leosiem jedną z puf w sali od śpiewu, a ja się w niego mocno wtuliłam.
-Witam was dzieciaki na naszej pierwszej wspólnej lekcji. Dzisiaj dam wam dość proste zadanie, a mianowicie dobierzcie się w pary i skomponujcie piosenkę o dowolnym temacie. Termin macie do końca tygodnia.-Gdy Angie skończyła mówić pokazała nam kilka ćwiczeń na rozgrzanie głosu i muszę powiedzieć, że są one bardzo proste.
-Księżniczko chcesz być ze mną w parze?-Głos Leona przerwał mi obserwowanie Angeles. Odwróciłam swój wzrok w jego stronę i promiennie się do niego uśmiechnęłam.
-Pewnie, że z Tobą będę w parze.-Uśmiechnęłam się promiennie do mojego chłopaka i delikatnie pocałowałam jego dłoń. Lekcje minęły nam bardzo szybko, chociaż taniec z Gregorio to udręka! Schowałam moje rzeczy do szafki gdy poczułam ciepłe ręce na mojej talii.
-Idziemy do tej cukierni?-Wyszeptał mi Leon wprost w moją szyję.
-Idziemy.-Domknęłam fioletową szafeczkę po czym chwyciłam rękę Leona i razem z chłopakami ruszyliśmy w stronę cukierni. Zamówiliśmy sobie po kawałku ciasta i po kubku kawy.
-Czekajcie wy jesteście razem?-Spytał Maxi pakując w siebie kolejną porcję ciasta kawowego.
-Nie, wiesz jesteśmy przyjaciółmi którzy się całują, szepczą sobie czułe słówka i chodzą za ręce.
-Wiesz Leon, z Tobą nic nie wiadomo.
-Człowieku my jesteśmy razem.
-To trzeba opić naszą nową parkę!
-Maxi opanuj się, tu są ludzie.
-Dobra sorry.-Nasza konwersacja się skończyła, więc zaczęliśmy zjadać nasze zamówienia. Po dokończeniu ciast wyszliśmy z różowego pomieszczenia. Chłopaki z pokoju Leona wrócili do akademiku, a ja z Leosiem udaliśmy się na spacerek. Chodziliśmy przytuleni do siebie ciągle się uśmiechając i śmiejąc.
-Wiesz co Violu?
-Nie, nie wiem.
-Strasznie Cię kocham.-Chłopak zatrzymał się na chwilę i czule pogłaskał mnie po policzku.
-Ja Ciebie też strasznie kocham.-Delikatnie musnęłam policzek szatyna, ale on pokazał swoim palcem na usta. Wywróciłam teatralnie oczami i pocałowałam go namiętnie w usta.
-Tak lepiej księżniczko.
-Leon wracajmy już, robi się późno.
-Dopiero po 14.
-Ale obiad.
-I tak nam już przepadł, a poza tym chce Ci się jeść?
-Wcale.
-No widzisz.
-Wiesz, że zawsze chciałam mieć takiego wspaniałego chłopaka?
-A co rozumiesz przez pojęcie wspaniałego?
-Opiekuńczego, kochanego, przystojnego.
-Jestem przystojny?
-Wiesz nigdy Ci tego nie mówiłam, ale taka prawda.-Pogłaskałam Leona po jego umięśnionym torsie i lekko się zarumieniłam.-Ale ty masz mięśnie, dlaczego nigdy tego nie dostrzegałam?
-Ja za Tobą też strasznie tęsknię.-Pocałowałam usta chłopaka jeszcze raz i rozmarzona udałam się do pokoju.
-I jak było?
-Co jak było?
-Viola przecież wiemy, że byłaś na randce z Leonem.
-Cooooo?????-Chyba nie zabrzmiałam za bardzo wiarygodnie, bo dziewczyny spojrzały na mnie wzrokiem typu "nas nie oszukasz"-No dobra byłam z nim na randce.
-No to opowiadaj!-Usiadłam wygodnie na moim łóżku i skrzyżowałam moje nogi. Laski usiadły obok mnie i zaczęły się niecierpliwić.
-Było wspaniale! Leon jest taki kochany i opiekuńczy... Po prostu ideał, a nie chłopak. Nawet dał mi swoją bluzę.-Dopiero teraz skapnęłam się, że ciągle siedzę w bluzie mojego wspaniałego chłopaka. Przytuliłam się do miękkiego materiału i zaczęłam wdychać wspaniały zapach Leosia.
-Ty to masz szczęście Vilu.
-Oj Cams ty też w końcu znajdziesz tego jedynego.
-Tsa z moim szczęściem.
-Będzie dobrze.-Gadałyśmy z dziewczynami o chłopakach i takich innych sprawach aż do kolacji. Zajęłam moje miejsce obok Leona i pocałowałam namiętnie jego usteczka. Nałożyłam sobie na talerz składniki na kanapkę, a szatyn jak zwykle nalał mi do kubka kakałko. Wysłuchaliśmy ogłoszeń Angie na temat jutrzejszego dnia, a że będzie nim sobota to mamy WOLNE! Jest! Cały dzień spędzę z moim ukochanym! Ciągle rozmarzona dokończyłam konsumpcję posiłku po którym udałam się do domku. Jako, że byłam bardzo zmęczona szybko pożegnałam się z Leonem przepraszając go i namiętnie całując. Weszłam od razu do mojego pokoju i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i naga weszłam pod prysznic. Umyłam się na szybko i ubrałam w piżamkę. Byłam tak zmęczona, że nawet nie dałam rady wysuszyć włosów, więc z mokrymi włosami położyłam się do łózka. Wtuliłam się jeszcze w ciepły materiał bluzy Leona, tak założyłam bluzę Leona do snu... No co?! Moja wina, że tak go kocham? Wracając wtuliłam się w bluzę i miśka i nawet nie zauważyłam jak odpłynęłam do krainy Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~
Hejoszkaaaa :* Macie Leonettę<3333 Chcecie żeby była długo czy może nie... :P A teraz pytanko: mogę zacząć pisać nowe opowiadanie i te też ciągnąć ;;* chcecie??? :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ= SZYBCIEJ NEXT
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz