-Kocham Cię.-Wyszeptałam ledwo słyszalnie podnosząc się z łóżka. Założyłam na nogi ciepłe kapciuszki i podreptałam do łazienki w celu umycia się. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam rozbierać się z moich wczorajszych ubrań. Naga weszłam do kabiny prysznicowej odkręcając wodę, która ciurkiem obmyła moje opalone ciało. Na rękę wylałam odrobinę malinowego żelu, który rozmydliłam na ręku. Pianę powstałą z żelu spłukałam i zaczęłam myć moje włosy kokosowym szamponem. Po dwukrotnym namydleniu nałożyłam odrobinę odżywki, którą następnie spłukałam. Mokra wyszłam na niebieskie kafelki zawijając się w ręcznik z mikrofibry. Moje długie blond włosy rozczesałam, a następnie wysuszyłam. Założyłam na siebie czysty komplet bielizny wcześniej balsamując ciało kokosowym balsamem. Włosy związałam w koński ogon i zaczęłam robić delikatny makijaż, który zakończyłam błyszczykiem malinowym. W miarę gotowa ubrałam się w to i psiknęłam się perfumami, które kiedyś dostałam od mamy. Zadowolona z efektu ruszyłam do pokoju w którym położyłam się na łóżko delikatnie zamykając moje brązowe oczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłem się dość wcześnie jak na mnie. Chciałem pocałować moją ukochaną na dzień dobry, ale przywitałem się z pustą przestrzenią.
-Viola?-Zdezorientowany zacząłem się rozglądać po pokoju, ale dopiero po chwili się zorientowałem, że dziewczyna musiała wyjść wcześniej. Moją niebieską kołdrę odrzuciłem na bok i powoli wygramoliłem się z mojego łóżka. Przetarłem leniwie moje zaspane oczy i powoli udałem się do łazienki. Stanąłem przed lustrem i przeraziłem się własnym widokiem. Moje zawsze idealne włosy były przyklapnięte, oczy podkrążone. Muszę coś z tym zrobić! Zdjąłem z siebie moje wczorajsze ubrania i nagi wszedłem do kabiny prysznicowej. Namydliłem moje ciało żelem adidas, a powstałą z namydlenia pianę spłukałem. Włosy umyłem szamponem miętowym po czym mokry wyszedłem z pod prysznica. Owinąłem się niebieskim ręcznikiem i zacząłem suszyć moje kasztanowe włosy. Gdy były suche założyłem na siebie czyste bokserki i zacząłem układać hairy. Gdy grzywa stała popsikałem ją delikatnie lakierem i zacząłem się ubierać. Wybrałem dżinsową koszulę i do tego beżowe rurki. Psiknąłem się ulubionymi perfumami Violi i zadowolony z efektu ruszyłem do pokoju. Spojrzałem na ekran mojego telefonu i uznałem, że pora się zbierać na śniadanie. Zgarnąłem moją bluzę i szybkim krokiem udałem się do pokoju mojej ukochanej. Zapukałem delikatnie do drzwi, które następnie otworzyła mi jak zwykle piękna Viola. Przywitałem się z nią namiętnym buziakiem, który oczywiście odwzajemniła.-Hej.
-Hej Vilu, ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję, ty też świetnie wyglądasz.
-Idziemy na śniadanie kotek?
-Idziemy.-Viola zamknęła drzwi od ich domku po czym chwyciła moją rękę i zaczęliśmy się kierować w stronę stołówki. Co chwila szeptałem Vilu czułe słówka na ucho przez co szatynka się rumieniła. Gdy doszliśmy do wyznaczonego miejsca zajęliśmy nasze miejsca i nałożyliśmy sobie na talerze jedzenia. Tradycyjnie nalałem Violi herbaty do kubka, którą posłodziła i dodała do niej cytryny. Angie życzyła nam miłego weekendu i to było tyle z jej ogłoszeń na dziś. Po śniadaniu odprowadziłem Vilu do domku tak jak zawsze to robię.
-Jakie masz dzisiaj plany?
-Najpierw zadzwonię do rodziców, a później idę z laskami na zakupy.
-Czyli nie spędzimy tego dnia razem.-Momentalnie posmutniałem jak Vilu opowiedziała mi swoje plany na dziś.
-Skarbie nie martw się.-Violetta pogłaskała mnie po policzku swoją chudą rączką, którą pogłaskałem.-Wieczorkiem będę tylko i wyłącznie Twoja.
-No dobrze.-Pocałowałem delikatnie jej policzek po czym Viola zniknęła u siebie w pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy zobaczyłam, że Leon jest smutny miałam ochotę się na niego rzucić i nigdy go od siebie nie wypuszczać. Powoli weszłam do mojego pokoju i w końcu postanowiłam zadzwonić do moich rodziców. Wzięłam do ręki mojego białego Samsunga w nakładce Rilakkumy po czym wybrałam numer do mojej mamy.
-Hejo Mama!!
-Viola! I jak w nowej szkole?
-Wspaniale! Ludzie są wspaniali, oprócz takich dwóch plastików, które wszystko komplikują.
-To wspaniale córeczko, a co dzisiaj robicie?
-Idę z moimi współlokatorkami do centrum handlowego, a później... Przygotuję się na jutrzejszy dzień.
-Dobra to ja Ci kochanie nie przeszkadzam, baw się dobrze.
-Dzięki mamusiu, zadzwonię jeszcze.-Pożegnałam się z moją mamą po czym schowałam do torebki phona. Wzięłam jeszcze kasę i gotowa ruszyłam do dziewczyn.-Laski jestem gotowa!
-Spoko Viola nie krzycz.
-Dziewczyny ruchy!-Poganiałam je, a one w tempie normalnie ślimaka zebrały swoje rzeczy. Po chwili obie pojawiły się obok mnie zwarte i gotowe.
-Idziemy!-Zadeklarowały laski. Zamknęłyśmy nasz domek i gotowe do drogi ruszyłyśmy w stronę centrum.
-Violu!-Gdy byłyśmy już na końcu korytarza dobiegł mnie piskliwy głos Ludmiły. Wszystkie trzy odwróciłyśmy się zażenowane i popatrzyłyśmy na oba plastiki. Zobaczyłam przy nich jakąś delikatną brunetkę, która stała skulona.
-Czego.-Warknęła za mnie Fran.
-Spoko Fran, dam sobie radę.-Wyszłam przed moje przyjaciółki stając twarzą twarz z blondynką.-Czego chcesz plastiku?
-Oj to tak się teraz odnosimy do przyjaciółek?
-Chyba byłych.
-Odkąd poznałaś tego całego Leona, którego z resztą na początku nienawidziłaś zrobiłaś się jakaś tak wredna...
-Powiedział plastik patrząc w lustro.
-Słuchaj kochanieńka nie odnoś się tak do Ludmiły!-Tym razem naskoczyła na mnie ta cała Steph, którą zignorowałam.
-Wiecie, że mam was gdzieś?
-Oj Violciu, Violciu nie wiesz z kim zadzierasz.-Tym razem Ludmiła nachyliła się nad moją twarzą.-Uważaj, żeby ktoś Ci tego całego Leonka nie odebrał.-Wysyczała mi w twarz blondynka. Po czym odeszły.
-Violu wszystko dobrze?-Podbiegły do mnie zaaferowane dziewczyny.
-Tak spokojnie, możemy iść?
-Chodźmy, rozerwiesz się.
-Macie rację.-Razem z dziewczynami udałyśmy się w stronę galerii. Nie wiem dlaczego słowa Ludmiły "Uważaj, żeby ktoś Ci tego całego Leonka nie odebrał" tak bardzo mnie dotknęły. Całą drogę byłam smutna co zauważyła Francesca, która pogładziła mnie pokrzepiająco po ramieniu.
-Dobra laski to gdzie najpierw?-Spytała jak zwykle energicznie Cami.
-Może do sklepu z bielizną? Staniki zaczęły mnie cisnąć.-Poskarżyła nam się Fran.
-Spoko, możemy iść.-Wszystkie trzy udałyśmy się do sklepu z bielizną. Francesca i Camila od razu dorwały się do półki ze stanikami, a ja usiadłam z boku. Nagle podleciała do mnie Fran, która usiadła obok mnie z wieloma modelami biustonoszy.
-Viola dlaczego tak siedzisz?
-Ja wszystko mam.
-A nie chcesz zadowolić Leona seksowną bielizną?
-Fran mamy dopiero po 17 lat i do uprawiania seksu nam się nie śpieszy.
-Ale mi nie o seks chodzi. Nie chcesz pokazać mu się w czymś ładnym?
-No dobra jeden komplet mogę kupić.
-No widzisz, a ja teraz lecę przymierzać te cudeńka.-Kiedy moja przyjaciółka zniknęła w przymierzalni udałam się do wieszaków z seksowną bielizną. Przeglądałam wiele modeli, ale nic nie wpadło mi w oko. Cami, która stała koło mnie podała mi śliczny komplet koronkowej, bardzo skąpej bielizny.
-Idź przymierz.
-Ok.-Wzięłam od niej wcześniej wymieniony komplet po czym udałam się do przymierzalni. Wzięłam od ekspedientki numerek i udałam się do małego pomieszczenia oddzielonego od holu czerwoną zasłoną. Zdjęłam z siebie ubrania i mój dotychczasowy stanik po czym przymierzyłam skąpy stanik, który leżał idealnie. Dołem się nie przejmowałam, więc założyłam moje wszystkie ubrania i z wybranym przez Camilę kompletem udałam się do kasy. Zapłaciłam podaną kwotę i z nowym zakupem udałam się do moich już gotowych przyjaciółek.
-I co kupiłaś to co Ci dałam?
-Niom.
-Na pewno spodoba się Leonowi.
-Dobra laski idziemy dalej?
-Ok.-Razem z dziewczynami udałyśmy się do kolejnego sklepu w którym każda z nas kupiła po cztery torby ubrań i butów.
-Dziewczyny nie wiem jak wy, ale ja chcę kawę.
-Fran popieram Cię, a ty Vilu?
-Ja też.
-No to idziemy do Starbucksa.-We trójkę udałyśmy się do kawiarenki w której na wynos zakupiłyśmy sobie latte z bitą śmietaną i karmelem. Chwyciłyśmy kubki z naszymi imionami i popijając drobne łyki kawy wyszłyśmy z lokalu.-Gdzie teraz?
-Laski mi się skończył róż i błyszczyk, więc ja idę do drogerii.-Oznajmiłam moim przyjaciółkom, które mnie poparły. Gdy weszłyśmy do Rossmana od razu podreptałam w stronę półki z kosmetykami Maybelline. Wybrałam sobie śliczny róż, pomadkę baby lips i neonowy lakier do paznokci. Gdy uznałam, że wszystko mam podreptałam do kasy.
-Razem 45 peso.-Wyciągnęłam z mojego niebiesko-różowego portfela podaną kwotę i podałam sprzedawczyni. Wzięłam od niej resztę i torebkę z zakupami po czym wyszłam do moich ukochanych przyjaciółek.
-Już myślałyśmy, że nie wyjdziesz z tej drogerii.
-Hahahahaha bardzo śmieszne dziewczyny.
-Laski możemy już wracać? Nogi mi wchodzą w tyłek.-Zaczęła narzekać Camila.
-Cami ma rację, Fran. Wracamy?
-Wracamy.-Wyszłyśmy z galerii handlowej po czym od razu skierowałyśmy się w stronę akademika, do którego doszłyśmy po 15 minutach.
-Laski ja muszę na chwilę pójść do Leona, zaraz wrócę.
-Oki.-Zostawiłam moje wszystkie zakupy na łóżku po czym skierowałam się w stronę pokoju mojego chłopaka. Zapukałam delikatnie do drzwi jego domku i po chwili otworzył mi uśmiechnięty Leon. Wziął mnie na ręce i od razu złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
-Tak strasznie za Tobą tęskniłem.-Wyznał gdy postawił mnie na ziemi.
-Ja też za Tobą tęskniłam skarbie.-Ponownie go pocałowałam tylko bardziej delikatnie.-Może wejdziemy?
-Pewnie.-Chłopak otworzył szerzej drzwi po czym oboje weszliśmy do wnętrza ich domku.
-Siema Maxi, siema Fede.
-Hejo Viola!-Odpowiedzieli równo co mnie rozśmieszyło.
-Dobra to my idziemy z Vilu do mnie.
-Tylko grzecznie!-Krzyknął Maxi co mnie rozśmieszyło. Leon zgromił go wzrokiem i objął mnie delikatnie w talii. Gdy tylko doszliśmy do jego pokoju zaczęliśmy się bardzo namiętnie całować. Chłopak usadził mnie na blacie swojego biurka schodząc ze swoimi pocałunkami coraz niżej. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie niechętnie i zaczęliśmy się stykać czołami.
-Jesteś taka piękna.-Powiedział Leoś zakładając niesforny kosmyk moich blond włosów, który wyślizgnął się z mojej kitki związanej na czubku głowy.
-Nie przesadzaj, jestem przeciętna.
-Jesteś najpiękniejsza.-Odpowiedział Leon w moje usta, przez co poczułam jego piękny miętowy oddech i przeszedł mnie po ciele przyjemny dreszczyk.-Jesteś najlepsza, masz najpiękniejsze oczy, głos, wszystko, po prostu jesteś idealna.
-Dlaczego tak mówisz?
-Bo taka jest prawda.-Chłopak ponownie pocałował mnie w usta. Po jego pełnym miłości pocałunku zeskoczyłam z blatu biurka i usiadłam na jego miękkim łóżku. Chłopak poszedł w moje ślady i objął mnie mocno swoim umięśnionym ramieniem. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej i delikatnie pocałowałam jego ramie.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też kocham i obiecuję, że nikt, ani nic nas nie rozdzieli.
-Leon nie obiecuj nic, bo jak coś...- Nie mogłam dokończyć, bo Leon położył swój palec na moich wargach.
-Ciii, nawet tak nie mów.
-Ale Leon ja nie chcę później mocno cierpieć.
-Kochanie obiecuję, że nikt nas nie rozdzieli.
-No dobrze.-Po jego obietnicy poczułam się pewniejsza. Pewniejsza, że żaden głupi i natarczywy plastik nie odbierze mi mojego ukochanego.
-Przecież wiesz jak bardzo Cię kocham.
-Wiem to.-Chłopak delikatnie pogłaskał mój policzek i ponownie wbił się w moje wargi.
-Ja Ciebie też bardzo kocham.-Wyszeptałam ledwie słyszalnie na co Leon promiennie się do mnie uśmiechnął.-Leon ja już muszę lecieć, ale widzimy się jutro.
-Oki skarbie, może Ciebie odprowadzić?
-Nie, ale dzięki,-Pocałowałam Leona na do widzenia po czym udałam się do domku. Weszłam po cichu, żeby nie zostać zasypana masą pytań przez dziewczyny i pobiegłam do mojego pokoju. Jako, że jutro szkoła, a jest dosyć późno postanowiłam się umyć. Podreptałam do mojej łazienki zgarniając przy okazji ręcznik z kaloryfera. Rozebrałam się i wskoczyłam do kabiny prysznicowej. Ciało umyłam waniliowym żelem pod prysznic, a włosy zostawiłam w spokoju. Po spłukaniu piany zakręciłam ciepłą wodę i owinęłam się moim fioletowym ręcznikiem. Stanęłam przed zaparowanym lustrem i rozczesałam ponownie moje blond włosy, które następnie związałam w koka. Przebrałam się jeszcze w moją piżamkę i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Zdjęłam moje kapciuszki i owinęłam się moją kołdrą. Wtuliłam się jeszcze w misia, którego dostałam od Leosia i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Następnego dnia
Obudziłam się jak zwykle na tygodniu o 6. Przeciągnęłam się leniwie i nakładając moje kapcie udałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie leniwie piżamę i wskoczyłam pod prysznic. Woda od razu mnie rozbudziła i dała powera. Umyłam moje ciało waniliowym żelem, a włosy kokosowym szamponem i nawilżyłam je odżywką o tym samym zapachu. W kabinie owinęłam się w ręcznik i wyszłam przed zaparowane lustro. Wysuszyłam moje blond włosy, które następnie rozczesałam i pokręciłam. Gdy włosy były suche założyłam komplet czystej bielizny i zrobiłam makijaż. Prawie gotowa ubrałam się w to:
I popsikałam moimi ukochanymi perfumami. Zadowolona z efektu przejechałam jeszcze pomadką po ustach i wyszłam do pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz w telefonie i okazało się, że zostało tylko pięć minut do śniadania. Wzięłam ze stolika w saloniku klucz i wychodząc zamknęłam drzwi od domku. Leon tym razem na mnie nie czekał, dziwne. Wzruszyłam moimi chudymi ramionami i zaczęłam kierować się do stołówki nucąc jakąś piosenkę. Zajęłam moje miejsce, ale Leona ciągle nie było! Co się z nim dzieje? Zerknęłam w stronę Maxiego, ale on również pokiwał przecząco głową. Może się po prostu źle poczuł. Nałożyłam na talerz naleśnika, którego posmarowałam serem i nalałam do kubka herbaty. Angie ogłosiła, że zajęcia są od razu po śniadaniu, więc mamy się śpieszyć. Ugryzłam po raz kolejny kawałek naleśnika i dopiłam herbatę po czym udałam się do pokoju w celu wzięcia torby z ciuchami do tańca. Gotowa zamknęłam ponownie drzwi od domku i zaczęłam kierować się w stronę kolorowego budynku Stud!o. Przy szafkach znalazłam dziewczyny, które żywo o czymś dyskutowały, ale gdy mnie zobaczyły przestały.
-O czym gadacie?-O tym, że...-Fran zaczęła się jąkać, więc wybawiła ją Camila.
-Ślicznie dziś wyglądasz.
-Tsa jasne.-Prychnęłam otwierając szafkę do której wrzuciłam moje ubrania do tańca.-Laski widziałyście dziś Leona?-Widziałam, że miny im momentalnie się zmieniły.
-My...-Już miały coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek.
-Macie szczęście.-We trójkę udałyśmy się do sali w której mają się odbyć zajęcia z Angie. Zajęłam pufę na której zawsze siadamy z Leonem i wyciągnęłam moje notatki. Blondynka jak zwykle usiadła na biurku krzyżując swoje nogi na blacie.
-Witajcie dzieciaki! Jak wam idą wasze ćwiczenia?-Gdy Angie wypowiedziała te słowa wszyscy zamilkliśmy.-Czyli mam rozumieć, że jeszcze nikt nic nie przygotował?-Znowu cisza.-Dobra, a może ktoś ma gotowy chociaż kawałeczek?-Cisza.-Dobra czyli musimy zrobić coś innego.-Kobieta zaczęła przeglądać swoje notatki, które trzymała na kolanach.-Czyli...-I w tym momencie ręka Ludmiły wystrzeliła do góry.-Słucham Ludmiło?
-Ja mogę coś zaśpiewać.
-W takim razie zapraszam.-Blondynka odgarnęła do tyłu swoje kłaki i podeszła do Angeles biorąc gitarę do ręki. Rzuciła mi jeszcze groźne spojrzenie, które zignorowałam po czym usiadła na stołku z instrumentem w ręku.
Zaczęła grać melodię, która bardzo mi się spodobała, a z jej ust zaczęły wypływać słowa.
Pero si es por amor todo sera veradero
Si es por amor doy todo lo qye soy ooo
Mi corazon es todo lo que tengo
Gane y perdi nunca me rendi
Porque soy asi uhohoho
Gdy odłożyła instrument Angie pogratulowała jej występu i kazała wracać na swoje miejsce. Ludmiła ponownie rzuciła mi groźne spojrzenie, które było pełne pogardy. Chciałam się wtulić w Leona, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że go nie ma....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj trochę dłuższy niż zwykle:-) Podoba się? Jak myślicie co z Leonem??? Jesteście wspaniali!!! Kocham Was! Mam nadzieję, że teraz będzie więcej komciów :* bayoo :* dodam jeszcze dzisiaj jeden rozdział :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz