-A może by tak hej?-Dopiero teraz zauważyłam Leona, który siedział przy moim biurku. Lekko się wzdrygnęłam, ale w końcu do niego podeszłam i usiadłam na jego kolanach.
-Przepraszam, nie zauważyłam Cię.
-Bo ja jestem taki malutki.-Zaśmiałam się delikatnie i musnęłam jego malinowe wargi. Chłopak od razu oddał pocałunek i dotknął swoim językiem mojego. Gdy w płucach zaczęło nam brakować powietrza oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
-Nie jesteś malutki, ale po prostu byłam mocno zamyślona.
-A nad czym tak moje słońce myślało?
-A wiesz nad różnymi rzeczami.-Odpowiedziałam bawiąc się idealnie wyprasowanym kołnierzykiem od jego niebieskiej koszuli. Ponownie spojrzałam w jego czekoladowe oczy i zatonęłam, czułam się jak w morzu czekolady.
-Kotek wszystko OK?-Z transu wyrwał mnie dopiero Leon, który delikatnie pstryknął mnie w nos.
-Ttak, tylko zapatrzyłam się w te Twoje piękne oczka.
-Wiesz, że jesteś najwspanialsza?
-Leon nie przesadzaj.
-Nie przesadzam.-Leon założył niesforny kosmyk moich blond włosów, który wysunął się z mojego koczka i delikatnie pocałował mnie w nos i czoło.-Nie wiem jak ja wytrzymam kiedy nie będziemy mogli w Stud!o się całować.
-Ja też nie wytrzymam nawet sekundy bez Twoich wspaniałych malinowych usteczek.
-A może by tak zostać...
-Leoś nie możemy opuszczać lekcji.
-Oj no dobrze.
-Nie smuć się skarbie, a teraz musimy już iść na śniadanko.
-Oki doki.-Wzięłam do ręki mojego Samsunga, a drugą chwyciłam Leona i ruszyliśmy na stołówkę. Po drodze prawiliśmy sobie czułe słówka i co chwila skradaliśmy sobie słodkie pocałunki. Po pięciu minutach drogi doszliśmy do wypełnionego już pomieszczenia i zajęliśmy nasze dotychczasowe miejsca. Już niedługo będzie długa przerwa wiosenna i po tym już tu nie będziemy przychodzić... Jak ja sobie poradzę? Chyba będę musiała zapisać się na kurs gotowania do mojej mamy.-Kochanie chcesz herbaty?-Z transu ponownie wyrwał mnie Leon, który napełnił mój kubeczek parującą cieczą, którą posłodził i dodał plasterek cytryny.
-Dzięki.-Burknęłam bezgłośnie i nałożyłam sobie na talerz trzy kromki chleba, szynkę i pomidora. Zrobiłam sobie z tego trzy kanapki, które zjadłam w tempie natychmiastowym.
-Mała zjedz jeszcze jogurt.-Chłopak podsunął mi kubeczek z jogurtem o smaku truskawkowym na co odpowiedziałam mu bladym uśmiechem.-Viola co się dzieje?
-Nic, po prostu brzuch mnie dzisiaj jakoś boli.
-Violu może idź do pani pielęgniarki?-Pokiwałam twierdząco głową i po dopiciu ciepłej herbatki udałam się do gabinetu pielęgniarki.
-Dzień dobry co się dzieje kochanieńka?
-Proszę pani brzuch mnie boli.-Odpowiedziałam siadając na specjalnej leżance.
-Dobrze, daj zmierzę Ci najpierw temperaturę.-Kobieta włożyła mi do ust termometr i kazała chwilę odczekać.-Masz stan podgorączkowy, a co może być powodem bólu?
-NNie mam pojęcia.
-A może to coś co jadłaś
-Dzisiaj jadłam tylko kanapki.
-A wczoraj?-Pączki! Ale Leon też by był chory... W sumie to ja ich zjadłam o wiele więcej.
-Wczoraj mój chłopak kupił pączki i ja ich zjadłam ponad pół opakowania.
-Oj kochanieńka... Dam Ci teraz kropelki na ból żołądka, a ty dzisiaj zostajesz w domku, zaraz dam Angie Twoje zwolnienie.-Blondynka udała się do szafeczki z której wyjęła miętowe kropelki i zalała je wodą. Podziękowałam jej i wypiłam całą zawartość.-Proszę oto zwolnienie.-Wzięłam od niej kartkę i dopiero teraz poczułam jak bardzo mnie boli. Zgięłam się w pół i ścisnęłam materiał mojej delikatnej bluzeczki.-Wszystko w porządku?
-Ttak, ale strasznie boli.
-Kochanie ty leć się od razu położyć, a ja dam sama to Twoje zwolnienie.
-Ddobrze.-Ledwo co, ale udało mi się dojść do pokoju. Od razu położyłam się na moim wygodnym łóżku i nakryłam się kołdrą.
-Violu co Ci?
-Lleon to te pączki.-Chłopak usiadł na skraju mojego łóżka i pogłaskał mnie delikatnie po głowie.
-Zatrułaś się nimi?
-Nie, ja po prostu trochę za dużo ich zjadłam.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi rano, że Ciebie boli brzuszek?- powiedział zatroskany Leoś. Nagle poczułam jego ciepłą rękę, która odgina materiał mojej bluzki i delikatnie masuje mnie po brzuchu.
-Bo rano to był mega malutki ból, więc myślałam, że mi przejdzie, ale jak zjadłam trochę tych kanapek to zrobiło mi się nie dobrze i poczułam jakby żołądek miał mi wyskoczyć na zewnątrz.
-To wszystko przeze mnie.
-Skarbie to nie przez Ciebie.
-Przyniosłem mi mięty, którą Angie u siebie zaparzyła.
-Dziękuję.
-Angeles pozwoliła mi z Tobą zostać i się Tobą opiekować.
-Leon...
-Tak?
-Włączysz telewizor?
-Pewnie.-Chłopak sięgnął po pilota, który leżał dotychczas na moim biurku i włączył telewizor. Akurat leciał mój ukochany serial, więc Leon go zostawił. Delikatnie się podniosłam, żeby lepiej mi było widzieć i żeby pić przyniesioną przez szatyna herbatę.-Jak brzuch?
-Strasznie mnie boli, chyba już nigdy nie zjem takiej ilości pączusi.
-Moja biedna Violusia.-Szatyn delikatnie pogłaskał mnie po włosach i cmoknął w czubek głowy.-Strasznie się o Ciebie martwiłem jak rano mi powiedziałaś, że boli Cię brzuszek.
-Kochanie nie musiałeś.
-A właśnie, że musiałem, bo to w końcu głównie moja wina.-Leoś momentalnie posmutniał i spuścił swoją głowę.
-Hej, skarbie to nie Twoja wina. To w końcu ja zjadłam tyle pączków.
-Ale to ja je kupiłem.
-Leoś nie smutaj.-Przytuliłam delikatnie mojego chłopaka i pocałowałam go w czoło. Nienawidzę jak się smuci, a szczególnie z mojej winy.-Już lepiej?
-Tak kochanie, a ty musisz odpoczywać, dlatego nakrywaj się kołderką.
-Ale mi jest gorąco.
-Rozumiem, że jesteś w jednym pokoju z mega gorącym chłopakiem, ale miśka tu chodzi o Twoje zdrowie, a szczególnie, że masz gorączkę.
-Skąd ty...
-Pielęgniarka.
-AAAA.
-Jeśli tylko źle się poczujesz to mów.-powiedział Leoś ciągle masując mój brzuch.
-Dobrze, będę mówić.-Wtuliłam się mocno w tors Leona i zaczęłam oglądać mój ukochany serial. Pomiędzy nami panowała niezręczna cisza, która mnie dobijała.-Leoś.
-Słucham kochanie?
-Czy ty już kiedyś... no wiesz...
-Nie jeszcze nigdy tego nnie robiłem.
-A dlaczego chcesz ze mną?
-Bo wiem, że jesteś tą jedyną, ale Vilu znowu masz wątpliwości?
-Leon ja się cholernie boję, żże tto boli.-Wyznałam rozczarowana i wtuliłam się jeszcze mocniej w jego boskie, umięśnione ciało.
-Jeśli chcesz to możemy jeszcze poczekać.
-NIE! Chcę to zrobić, ale proszę Cię bądź ostrożny, ja nie chcę mocno cierpieć.
-Spokojnie, przecież oboje będziemy przeżywać swój pierwsze raz.
-Jesteś wspaniały, nie wiem czym sobie na Ciebie zasłużyłam.
- Tym że sama jesteś najwspanialsza. Kochałem cię od kiedy Cię złapałem przed upadkiem.
-Od zawsze mnie kochałeś?
-No może nie była to tak wielka miłość jak teraz, ale...-Szatyn delikatnie pogłaskał mnie po policzku i pocałował bardzo namiętnie w usta.
-Leoś niedobrze mi.-Zerwałam się na równe nogi po czym pobiegłam do łazienki. Nachyliłam się nad toaletą i zaczęłam wymiotować.
-Vilu co się dzieje?
-Strasznie mi...-Nie dokończyłam, bo ponownie zebrało mi się na wymioty. Gdy skończyłam opłukałam usta zimną wodą i spuściłam wodę w sedesie.
-Viola musimy iść z tym do lekarza.
-Leon to pewnie tylko jednodniowe zatrucie.
-Ale kochanie przecież widzę, że jesteś chora, a teraz kładź się do łóżeczka.
-Dobrze skarbie.-Posłusznie wykonałam polecenie mojego chłopaka i położyłam się do łóżka nakrywając się kocem. Szatyn położył się obok mnie i objął mocno ramieniem. Po chwili oboje ucieliśmy sobie krótką drzemkę.
*15 minut później*
Po piętnastu minutach obudziły mnie okropne skurcze brzucha. Zgięłam się w pół i szturchnęłam delikatnie Leona.
-LEON!-Krzyknęłam przez łzy, a mój ukochany momentalnie się obudził.
-Violu co się dzieje?
-Strasznie boli... AŁ!-Z moich oczu zaczęło wydobywać się coraz więcej łez, a mnie brzuch zaczynał boleć coraz bardziej. Roztrzęsiony chłopak wybiegł na korytarz i krzyknął do pielęgniarki, żeby przyszła. Po chwili wbiegli oboje, a kobieta wstrzyknęła mi jakąś substancję.
-Lepiej?-Ból rzeczywiście zelżał, a ja rozprostowałam się na łóżku.-Jeżeli znowu pojawią się te skurcze to podaj Violetcie te proszki.-Pielęgniarka podała mojemu chłopakowi jakieś proszki po czym opuściła mój pokój. Zaniepokojony Leon usiadł obok mnie na łóżku i zaczął gładzić po włosach.
-Leon ja myślę, że to nie te pączki, przecież ty ostatnio zjadłeś tyle co ja wczoraj i Tobie nie było nic.
-Myślisz, że to przez coś innego?
-Niestety, ale tak.
-Kotek, ale przez co?
-Może zatrułam się czymś na stołówce?
-Kochanie to by wszyscy byliby chorzy.
-A może po prostu zaraziłaś się od kogoś.
-Albo ktoś zatruł mi jedzenie...
-Vilu, kto chciałby Ci to zrobić?-NINA! Przecież to jasne! Ona chce mi odebrać chłopaka! Co za raszpla!
-W sumie masz rację, że to nie to...-Brawo Violka! Okłamałaś swojego chłopaka! Delikatnie wtuliłam się w Leosia i złapałam jego dłonie.
-Jak się czujesz malutka?
-Lepiej jak przy mnie jesteś.
-Czyli mam rozumieć, że nie chcesz, żebym sobie poszedł?
-Oczywiście, że nie chcę! Musisz przy mnie być!
-Spokojnie, przecież będę.
-Chciałabym, żeby tak zawsze było.
-Violu co się dzieje?
-Ja po prostu czuję, że ktoś mi Ciebie odbierze.-Leon delikatnie mnie od siebie oderwał i spojrzał pytająco w moje oczy.
-Viola dlaczego tak mówisz?
-No, bo tutaj jest tyle ładnych dziewczyn, na pewno ładniejszych ode mnie.
-Kochanie żadna z nich nie dorasta Ci do pięt, dlatego nie bój się, że ktoś mnie, Tobie odbierze.
-Naprawdę?
-Oczywiście, że tak, przecież dobrze wiesz, że nasze uczucie jest tak wielkie jak cały wszechświat.
-No ok...-I tak w to nie wierzę! Wiem, że ktoś mi go w końcu odbierze! Ale na razie nie mogę o tym myśleć, tylko będę żyła chwilą.
-Skarbie jak ty się czujesz?
-Ciągle boli mnie brzuch, ale po tym leku od pani pielęgniarki jest ciut lepiej.
-No to dobrze, bo jak coś to mów, bo ja przecież mam te leki od piguły.
-Dobrze kochanie, będę mówiła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Hej, wiecie co z Violką?
-Podobno zatruła się czymś z jedzenia.
-Nie wydaje Wam się to podejrzane? Wszyscy jemy to samo, a tylko Vilu zachorowała.
-Franuś to jest bardzo podejrzane, ale kto mógłby jej to zrobić?
-Może ta nowa Nina? Widziałam jak się patrzy na Violettę wzrokiem jakby miała ochotę ją zabić.
-Myślisz?
-Wiesz, Violetta ma chłopaka za którym uganiają się prawie wszystkie dziewczyny ze Stud!a, a Nina widać, że też ma chrapkę na naszego Leośkowatego, więc może chciałaby pozbyć się swojego największego wroga, czyli Violi.
-W sumie masz rację.
-No właśnie, a że nasz przystojniak nie widzi świata poza Violettą to najłatwiej byłoby Ninie ją otruć, żeby zabrali ją do szpitala, albo do domu.
-Ale laski, co wy tak właściwie widzicie w tym całym Leonie?
-Ma fajne włosy.
-I takie piękne dołeczki.
-I jest na maksa umięśniony.
-A no i ma śliczną buzię.
-No i ogólnie jest na maksa przystojny.
-Oj laski, bo jeszcze pomyślę, że się w nim zakochałyście...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejkaaa :* Mam nadzieję, że się podoba :) wymyślałam do 3 godz :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ=SZYBCIEJ NEXT

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz