poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 7- Ona nam grozi!!!

Lekcje minęły nam dzisiaj dość szybko. Próbowałam od kogoś wyciągnąć co z Leonem, ale wszyscy mnie spławiali. W końcu postanowiłam działać sama. Wyjęłam z mojej fioletowej szafki telefon i pamiętnik po czym wybrałam numer do Leona, który odebrał po paru sygnałach.
-Leon gdzieś ty był cały dzień?!
-Jja....
-Leon co się dzieje?
-Angie dała mi dzisiaj wolne, bo mam oprowadzać jakąś nową uczennicę, która właśnie przyjechała. Pa.-Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale mi przerwał. Po prostu mi przerwał! Naburmuszona zamknęłam drzwiczki od szafki i ruszyłam do akademika.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Właśnie stoję i czekam na nową uczennicę. Źle się z tym czuje, że tak po prostu spławiłem moją ukochaną.
-Ty jesteś Leon Verdas?-Nagle moim oczom ukazała się śliczna brunetka o pięknych oczach.
-Ttak to ja, a ty jesteś?
-Nina Dobrev, jestem tu nowa.
-A czyli to Ciebie mam oprowadzać?
-Najwyraźniej.
-No to najpierw musimy iść do Angeles, żeby przydzieliła Ci domek.-Wziąłem od dziewczyny bagaż po czym oboje ruszyliśmy w stronę domku Angie. Zapukałem delikatnie, a po chwili otworzyła nam jak zwykle uśmiechnięta blondynka.
-O Leon, Nina!
-Angie przyszliśmy, żebyś przydzieliła Ninie domek.
-Oczywiście.-Kobieta zaczęła coś sprawdzać w swoich notatkach.-Będziesz mieszkała z Ludmiłą i Stephie, domek nr 45. Leon zaopiekuj się nową koleżanką.
-Tak jest!-Zasalutowałem na co Angie się zaśmiała i zamknęła drzwi od swojego domku.-Chodźmy Nina.
-Ok.-Wziąłem ponownie bagaż brunetki i razem ruszyliśmy pod domek dwóch plastików.
-To tutaj będziesz mieszkać.-Dziewczyna zapukała, a już po chwili otworzyła nam Ludmiła.
-Czego?
-Ludmiła może by tak milej, Nina będzie z wami mieszkać.
-Ugh kolejna, dobra właź.-Dałem brunetce jej bagaż, który wniosła do domku.-A ty tu po co sterczysz?
-Nie Twój interes.
-Verdasku co tak ostro?-Pusta blondyna zaczęła jeździć ręką po moim torsie, więc ją natychmiastowo zepchnąłem.
-Tylko Viola mnie może tu dotykać, a poza tym musimy iść.-Dziękuję, że przyszłaś Nino! Ludmiła naburmuszona zamknęła drzwi domku po czym razem ze śliczną... Stop! Ty masz dziewczynę! Wracając razem z Niną udaliśmy się do Stud!a.-Tutaj będziesz się uczyć przez najbliższe pięć lat.
-Leon, głuptasie przecież wiem, lepiej zacznij mnie oprowadzać.
-Oki doki.-Razem z drobną dziewczyną weszliśmy do środka szkoły, która jest pusta. Lekcje się skończyły. Na początku udaliśmy się do studia nagraniowego, później do sali tanecznej, muzycznej, a na sam koniec do sali śpiewu.-No i to jest właśnie Stud!o.
-Łał to miejsce jest magiczne, dziękuję, że mnie oprowadziłeś.-Dziewczyna lekko musnęła mój policzek na co odpowiedziałem jej promiennym uśmiechem.
-Nie masz za co, a jeśli będziesz czegoś potrzebować to wiesz gdzie mnie szukać.
-Jasne, jeszcze raz dzięki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od parunastu minut stoimy z Fran za filarem Stud!a i obserwujemy Leona z tą lafiryndą.
-Kurde Fran! Ona go pocałowała w policzek!-Chciałam tam wyjść i wygarnąć tej całej pustej lali, ale brunetka pociągnęła mnie za rękę.
-Viola spokojnie.
-Jak spokojnie?! Cały dzień go nie było, bo zabawiał się z jakąś pustą lalą, która do tego pocałowała go!
-W policzek.
-Nie powinna go nigdzie całować!-Gdy zobaczyłam, że ta pindzia odchodzi od Leona postanowiłam działać. Wyrwałam się z uścisku Francesci i podbiegłam do szatyna.-Jak mogłeś?!-Wykrzyczałam przez co wszyscy zaczęli się na mnie dziwnie patrzeć.
-Viola...
-Co Viola?! Zostawiłeś mnie bez żadnych oznak życia i spotykasz się z tą lafiryndą! Nie obchodzi mnie, że miałeś ją oprowadzać po szkole! Mogłeś mi chociaż o tym powiedzieć, a nie mówić wszystkim żeby mi nic nie powiedzieli! Zastanowiłeś się jak się poczułam?!
-Violetta...
-Mogłeś mi chociaż do cholery powiedzieć! Ja też mam uczucia!-Gdy skończyłam dałam Leonowi w twarz i od niego odbiegłam. Zamknęłam się w moim pokoju i zaczęłam mocno płakać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-I co stoisz kretynie?!-Tym razem podbiegła do mnie zła Francesca.-Leć za nią do cholery!-Posłuchałem się mojej przyjaciółki i pobiegłem za Violą. Pod drzwiami usłyszałem jej cichy szloch.
-Violu otwórz.
-Idź sobie! Nie chcę Cię znać!-Krzyknęła przez łzy.
-Violetta ja wiem, że jestem skończonym kretynem i idiotą, ale zakochałem się w Tobie na zabój i nie chcę żebyś cierpiała, a Nina to tylko koleżanka. Proszę Cię chociaż coś powiedz.-Cisza.-Rozumiem, po prostu nie chcesz, żebym był częścią Twojego życia, ale wiedz że kocham Cię i mam zamiar walczyć.-Do moich oczu cisnęły się tysiące łez, więc żeby się nie rozryczeć przy Violi odszedłem do domku. Gdy tylko do niego doszedłem zamknąłem się w moim pokoju i wyjąłem pamiętnik.
Kochany pamiętniku!
Z Violą wszystko układało się cudownie, aż do dziś... Musiałem oprowadzić po szkole taką jedną Ninę, nawet ładną, ale nie dorównuje urodą do mojej (chyba mojej) blondyneczki. Nie chciałem nic mówić Violi, żeby jej nie zranić, ale podczas rozmowy mi się wymsknęło i ona mnie obserwowała za filarem w Stud!o... Pokłóciliśmy się okropnie! Ale to tak  boli! Chcę, żeby moja księżniczka była szczęśliwa, ale ja ją ciągle ranię. Nie chcę, żeby była przeze mnie smutna! Nienawidzę patrzeć na jej smutne oczy! 
Zakończyłem mój wpis podczas którego moje zły kapały wielokrotnie. Zamknąłem niebieski zeszyt, który wsunąłem pod poduszkę. Położyłem się na łóżku przymykając powieki, dając upust łzom.
-Jestem skończonym kretynem!-Rzuciłem o biurko moją niebieską poduszką powodując przy tym spadek kilku rzeczy. Przecież nie mogę się tak po prostu poddać! Muszę walczyć o naszą miłość! Wstając otarłem łzy, które ciągle kapały po moich policzkach i wsunąłem moje trampki. Wziąłem głęboki wdech i ponownie udałem się do domku dziewczyn. Tym razem drzwi były otwarte, więc wszedłem do wnętrza. Pierwsze co zrobiłem to skierowałem się do pokoju mojej ukochanej w którym dziewczyny ją do siebie tuliły, a ona moczyła czarnymi łzami misia, którego jej dałem.
-Wynoś się kretynie!-Krzyknęła roztrzęsiona Viola. Ja zignorowałem jej krzyk i podszedłem do mojej małej blondyneczki.
-Nie słyszałeś co powiedziała?!-Warknęła wściekła Camilla.
-Dziewczyny proszę Was, pięć minut.
-Vilu?
-Dobra masz pięć minut.-Przyjaciółki mojej ukochanej zmroziły mnie lodowatym wzrokiem po czym wyszły zostawiając nas samych. Chciałem chwycić ręce Violi, ale ona mi się wyrwała.
-Violetta nie chciałem, żeby tak wyszło.
-To trzeba mi było do cholery jasnej powiedzieć! Jeszcze rano w tak perfidny sposób się rozłączyłeś!
-Violetto wiem, że jestem kretynem, idiotą i najgorszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek spotkałaś, ale ja Ciebie bardzo kocham ii wcale nie chciałem żebyś czuła się zraniona. Proszę Ciebie, jeśli chcesz żebym zniknął z Twojego życia to po prostu powiedz.-Blondynka nic nie odpowiedziała tylko mocno się we mnie wtuliła wybuchając jeszcze większym płaczem.-Ciii nie płacz.-Powiedziałem całując ją w czubek głowy.-Nie możesz płakać przez takiego głupka , którym jestem właśnie ja.
-Nie jesteś wcale taki.-Wydukała moja ukochana przez łzy.-To ja naskoczyłam na Ciebie i nie dałam wyjaśnić.
-Czyli wybaczasz mi?
-Oczywiście, że tak.-Podniosłem podbródek Castillo i delikatnie musnąłem jej cudne usteczka miękkie od płaczu.
-Kocham Cię i bardzo przepraszam za tą idiotyczną sytuację.-Dziewczyna objęła moją twarz swoimi dłońmi i pocałowała mnie w nos.
-Nie możesz siebie za to winić to ja wszystko źle odebrałam.
-Kochanie zapomnijmy.
-Masz rację.-Ponownie musnąłem jej cudne usta po czym blondynka delikatnie się we mnie wtuliła.-Leon...
-Tak?
-Podoba Ci się ta cała Nina?
-Oczywiście, że nie! Mi podoba się tylko i wyłącznie najpiękniejsza dziewczyna na świecie.
-Czyli kto?
-Czyli ty, głuptasku.-Lekko pstryknąłem jej nosek, a ona po raz pierwszy w tym dniu się do mnie uśmiechnęła.
-Wcale nie jestem piękna.
-Masz rację, nie jesteś piękna.
-CO?!-Violetta nerwowo poderwała się do góry, a po jej policzkach znowu zaczęły spływać łzy.
-Nie jesteś piękna, tylko najpiękniejsza, najmądrzejsza i najlepsza na całym świecie.
-Nigdy więcej mnie tak nie stresuj.
-Skarbie, nawet nie masz pojęcia jak ja Cię kocham.
-Kochasz mnie?
-Najbardziej na świecie.
-A to fajnie, bo ja Ciebie wcale nie kocham.
-CO?!-Tym razem to ja poderwałem się do góry przez co Violetta zaczęła się śmiać.
-Żartowałam! Kocham Ciebie najbardziej na świecie!
-O nie!-Poderwałem do góry poduszkę i delikatnie klepnąłem nią Violę.-Będzie kara!-Viola również poderwała się do góry. Stanęliśmy na obu końcach łóżka blondynki i zaczęliśmy się okładać jak dzicy. Gdy dziewczyna opadła na łóżko wykorzystałem tą okazję i się na nią rzuciłem. Dookoła nas latały pióra, a my brechtaliśmy się jak dzicy.
-Leooooonnnn przzzzesssstańńńńńńńńńńńńńńń!-Zacząłem łaskotać moją ukochaną co towarzyszyło jeszcze większemu śmiechu.
-A co za to dostanę?-Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko poderwała się do góry i pocałowała mnie bardzo namiętnie. Położyła się na mnie i zaczęła się seksownie ruszać z moim ciałem. Po naszym oderwaniu ciągle stykaliśmy się czołami.-Strasznie cię kocham.-Wyszeptałem prosto w usta mojej dziewczyny.
-Ja Ciebie też bardzo kocham.-Założyłem niesforny kosmyk włosów Vilu za jej uszko i ponownie pocałowałem.
-Jesteś taka piękna.
-Dlaczego ty mi to robisz?
-Ale co skarbie?
-Sprawiasz, że ciągle się przez Ciebie rumienię.
-A to chyba dobrze, bo ślicznie się Ci w czerwonym, Tobie jest właściwie we wszystkim ślicznie.
-Słodzisz.
-Oj tam, oj tam przecież czasami można.
-Wiem i właśnie to sprawia, że jesteś taki słodki.
-Ale ty słodsza.
-Nie, bo ty słodszy.
-Ty.
-Ty,
-Ty skarbie.
-Ty kochanie.
-Violciu nie kłóćmy się, nienawidzę tego.
-Dobrze, masz rację.-Szatynka ciągle na mnie leżąc położyła swoją główkę na moim umięśnionym torsie i co chwila składała na nim słodkie pocałunki.
-Długo nie ma dziewczyn.
-Gdy usłyszały, że się śmieję odpuściły.
-Skont wiesz?
-Kobieca intuicja.
-Ty moja słodka kobietko.-Pocałowałem delikatnie tył jej głowy na co dziewczyna się uśmiechnęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siedziałam sobie normalnie w moim pokoju kończąc rozpakowywanie, a tu wpadają te dwa... Nieważne.
-Po co tu przylazłyście?
-Ludmi ona nam grozi!-Krzyknęła brunetka przez co strzeliłam Facepalma.
-Ona nam nie grozi tułmanko.
-A to spoko.
-Po co przyszłyście?
-Kochanieńka jesteś z nami w pokoju, więc musimy znać Twoje imię, a ty musisz poznać kilka zasad.
-Jestem Nina.
-Ja jestem Ludmiła, a ta pusta to Stephania.-Nie dość, że głupie są jak dwa buty to jeszcze mają imiona jak debilki.
-Dobra gadaj te zasady, bo jestem zajęta.
-Po pierwsze: Twoje ciuchy mają się nie walać po całym domku, po drugie jeśli chcesz należeć do elity to musisz nam coś załatwić.-W sumie należenie do elity.... Hmmm mogę się zgodzić.
-Gadaj Ludmiła co mam zrobić.
-Musisz rozkochać w sobie Verdasa, tak żeby rzucił tą kretynkę Castillo i żeby ona cierpiała.
-A tak właściwie to dlaczego chcecie, żeby ta cała Castillo cierpiała?
-Uwierz mi, że nie ma gorszej dziewczyny niż Violetta.
-Czyli mam pokokietować Verdasa i może pójść z nim do łóżka, żeby ze mną był i żeby Violetta cierpiała?
-Otóż to, to jak zgadzasz się?-Mogę rozkochać w sobie Leona, a mówiąc szczerze nawet mi się spodobał...
-Ok, niech będzie.
-W takim razie przygotuj się, bo już dziś zaczynamy nasz plan.
-Dziś?
-Jest jeszcze kolacja.
-No ok.
-W takim razie witaj w elicie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spędziliśmy z Leonem cały czas aż do kolacji. Jako, że wyszliśmy z domku jako ostatni (jak zwykle) musieliśmy zamknąć domek. Po przekręceniu klucza w zamku od razu chwyciłam rękę Leona i razem ruszyliśmy na stołówkę. Gdy byliśmy na miejscu zajęliśmy nasze miejsca, a Leoś od razu nalał mi kakałka za co podziękowałam mu słodkim buziakiem w policzek. Wzięłam sobie jogurt truskawkowy, który szybko skonsumowałam. Odwróciłam się do tyłu w celu popatrzenia na Angeles, która akurat przemawiała, ale mój wzrok skupił się na Ninie, która pożerała Leona wzrokiem. Zmroziłam ją na co ona posłała mi jeszcze groźniejsze spojrzenie. Odwróciłam się wystawiając jej język i bardzo mocno wtuliłam się w tors Leona.
-Wszystko ok?
-Tak, jak najbardziej.
-Przecież widzę.
-Naprawdę wszystko Ok.
-No dobra niech Ci będzie.
-Leon naprawdę jest OK.
-Kochanie wierzę Ci.-Chłopak delikatnie pogłaskał mnie po policzku po czym dokończyliśmy posiłek. Najedzeni ciągle trzymając się za ręce ruszyliśmy do domku w którym mieszkam z dziewczynami.-Będę za Tobą tęsknił.
-Ja bardziej.
-Jak ja bez Ciebie tyle wytrzymam?
-Skarbie, musimy wytrzymać.-Na pożegnanie pocałowaliśmy się bardzo namiętnie. Po pocałunku Leon niechętnie ode mnie odszedł, więc mogłam otworzyć spokojnie drzwi od domku. Przekręciłam klucz powodując otworzenie drzwi przez które weszłam do wnętrza. Kluczyk położyłam na stoliku i udałam się do mojego pokoju. Szczęśliwa, że pogodziłam się z Leonem położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Następnego dnia
Obudziłam się tradycyjnie o szóstej. Dopiero po chwili zorientowałam się, że ciągle jestem w moich wczorajszych ubraniach. Z wielkim bananem na ustach udałam się do łazienki w której od razu (oczywiście naga) wskoczyłam pod prysznic. Mokra owinęłam się w ręcznik i przed lustrem wytarłam ciało, które następnie nabalsamowałam balsamem miodowo-mlecznym i założyłam na nie bieliznę. Położyłam sobie pod nogi ręcznik i zaczęłam suszyć moje blond hairy, które następnie związałam w kucyka i je pokręciłam. Nałożyłam na twarz jeszcze delikatny makijaż i ubrałam się w to. Zadowolona z efektu psiknęłam się perfumami i ruszyłam do pokoju. Na ekranie pojawiło się zawiadomienie o nowej wiadomości, myśląc że to od Leona otworzyłam ją...
Jak się księżniczko spało :-*****
Nie myliłam się! Oł jeah Viola ma jak zwykle rację! Z wielkim bananem na buzi odpisałam mojemu wspaniałemu chłopakowi.
Do Leon;-****
Dobrze, ale lepiej z Tobą :c
Od Leon;-****
Kochanie jak chcesz możesz przychodzić na noce.... ;-)
Do Leon;-****
Od kiedy ty się zrobiłeś taki zboczony?
Od Leon;-****
Od kiedy mam przy sobie taką seksowną i wspaniałą dziewczynę mój kolega ciągle się podnosi, a ja jestem napalony jak cholera.
Do Leon;-****
To sobie skarbie poczekasz, bo ja jestem jeszcze dziewicą, a w akademiku seksu nie będziemy uprawiać.
Od Leon;-****
Smutam :c A wiesz, że niedaleko jest taki fajny hotel?
Do Leon;-****
Leon! No dobra pogadamy o tym jeszcze
Od Leon;-****
OŁ JEAH! Znowu wygrałem!
Do Leon;-****
Nie napalaj się tak, bo Ci bokserki pękną.
Od Leon;-****
Kochanie chcesz zobaczyć, że już pękły?
Do Leon;-****
Normalnie z Tobą skarbie nie mogę.
Od Leon;-****
A co chcesz zobaczyć? Mount Everest ciągle stoi.
Do Leon;-****
Dobra ty mój Mount Everescie, zbieraj się na śniadanie.
Nie uzyskałam odpowiedzi, więc zablokowałam telefon i ruszyłam na śniadanie. Przy stołówce ktoś mnie złapał za rękę i pocałował w policzek.
-Hej kochanie.
-Hej Mount Everest.
-Weź ledwie co udało mi się ujarzmić mojego ogiera.-Na słowa Leona strzeliłam wielkiego Facepalma po czym weszliśmy do stołówki. Zajęliśmy nasze miejsca i w ciszy zaczęliśmy konsumować posiłek. Ciągle czułam na sobie wściekły wzrok Niny, ale to ignorowałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejołłłł :* obiecałam-to dodałam :) sorki że wprowadzam na bloga troszke zboczone sprawy aleee... no sami wiecie :) okey to je już kończę bayooo :* :* :* 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ=SZYBCIEJ NEXT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz